Mika podjął decyzję już kilka dni temu, ale chciał, aby najpierw dowiedziało się o niej kierownictwo ekipy. Dopiero dziś przekazał prasie wiadomość o tym, co postanowił. - To radosny dzień dla norweskich skoków. Teraz mamy już wszystko co moglibyśmy sobie wymarzyć, jeśli chodzi o przygotowania do igrzysk olimpijskich w Turynie - w specjalnym oświadczeniu skomentował decyzję Fina prezes Norweskiego Związku Narciarskiego Sverre Seeberg. Kojonkoski zdecydował się kontynuować pracę jako trener norweskiej kadry, mimo że ostatnio bardzo rozpowszechniła się pogłoska o jego możliwej rezygnacji z pracy trenerskiej i zaangażowaniu się w działalność polityczną. Poproszony o komentarz do swojej decyzji, odpowiedział: - Potrzebowałem czasu, żeby zastanowić się, czego tak naprawdę chcę. Przed dwudziestoma laty sam byłem skoczkiem i wiem, jak ważne jest, by trener był w stu procentach zmotywowany. Motywacji musi mu teraz wystarczyć na ponad dwa lata - kontrakt jaki FIn zawrze ze stroną norweską wygaśnie dopiero po olimpiadzie w Turynie. Cała Norwegia odetchnęła zatem z ulgą, a showmana Kojonkoskiego, który z wdziękiem przez długi czas zwodził norweską prasę i sympatyków skoków będzie można zobaczyć już za tydzień w Kuusamo - w dawnej roli trenera reprezentacji Norwegii. (skokinarciarskie.pl)