Polsat Sport w poniedziałek otrzymał Telekamerę Tele-Tygodnia 2011 w kategorii "Najlepszy kanał sportowy". Nagrodę przyznaną stacji przez widzów, odebrał Marian Kmita. INTERIA.PL: Lepszego prezentu na 10-lecie Polsatu Sport, które niedawno obchodziliście, nie mógł pan sobie wyobrazić? Marian Kmita, dyrektor Polsatu Sportu i szef sportu Telewizji Polsat: Zatriumfował poznański pozytywizm, chociaż jesteśmy związani z Wrocławiem (śmiech). To miłe wyróżnienie, bo na przestrzeni tych 10 lat jest na co popatrzeć. Wiadomo, że nic nie stoi w miejscu, że konkurencja jest potężna. Polska to kraj, w którym działa 17 kanałów sportowych, więc zwycięstwo w takiej konkurencji musi napawać dumą. Udało nam się nie tylko zgromadzić fajny zestaw praw do pokazywania wydarzeń sportowych, ale także zbudować unikalny wręcz zespół ludzi i to jest nagroda dla całego zespołu. Nie dla mnie, nie dla Zygmunta Solorza, tylko przede wszystkim dla tych, którzy tworzą Polsat Sport. Widzowie docenili pewnie to, że udaje się wam godzić transmisje na żywo z publicystyką sportową, że wspomnę tylko o popularnym i opiniotwórczym Cafe Futbol, czy o Kulisach Sportu. - Do publicystyki trzeba mieć wykonawców i myślę, że właśnie my ich mamy, że wymienię tylko Romana Kołtonia, Mateusza Borka, Bożydara Iwanowa, chłopców od siatkówki - Tomka Swendrowskiego, Wojtka Drzyzgę, Jurka Mielewskiego, a także tych, którzy się zajmują piłką ręczną - Tomka Włodarczyka, czy znawców sportów motorowych, jak Paweł Wójcik, czy koledzy od boksu. To doskonała mieszanka, która się kształtowała przez te 10 lat. Nie od razu pewne rozwiązania zostały wymyślone, one docierały się w cyklu wielkich imprez, jak mistrzostwa świata w piłce nożnej, Liga Mistrzów, czy wielkie imprezy bokserskie, żużlowe, siatkarskie, czy te w piłce ręcznej. Bogdan Wenta, szczypiorniści i ich fani pewnie żałują, że zniknęli z Waszej anteny, bo już tak dobrze im nie idzie. - Przez lata rzeczywiście towarzyszył nam taki nimb kanału ze szczęśliwą ręką. Czego się nie dotknęliśmy, to pojawiały się medale i to znikąd. Niestety, bardzo studzi nas w tym przekonaniu niedzielny wypadek Roberta Kubicy. Taki bywa los i musimy z tym jakoś żyć, pogodzić się z tym. Ale pewnie zainteresowanie relacjami z Grand Prix Formuły 1 bez Polaka będzie dużo niższe. - Trzymamy kciuki za Roberta i niezmiennie profesjonalnie będziemy prezentować Formułę 1. Nieraz eksperci już nas skasowali, twierdząc że bez Ligi Mistrzów nie damy sobie rady. Tymczasem nie tylko sobie poradziliśmy, ale z siatkówka i piłką ręczną potrafiliśmy wejść w zupełnie inną przestrzeń produkcji sportowej i to z sukcesami także sportowymi. Czym zaskoczycie ludzi w najbliższym czasie, kiedy na antenie Polsatu Sport się pojawi najatrakcyjniejszy polski produkt - piłkarska Ekstraklasa? - Myślę, że jeszcze trochę czasu upłynie, zanim ją pokażemy. Ale już uważnie śledzimy rozwój polskiej piłki nożnej jako produktu, który poprawia swą infrastrukturę. Bardzo starannie analizujemy poprawę bazy stadionowej. Chociażby z tej racji, że jesteśmy współwłaścicielem Śląska Wrocław spoglądamy na piłkę z pozycji organizatora-właściciela i myślę, że jeśli jeszcze nie w tym rozdaniu, to już za trzy lata na pewno będziemy bardzo poważnym klientem prezesa Ekstraklasy SA Andrzeja Ruski lub jego następcy, jeśli chodzi o prawa transmitowania ligi polskiej. Euro 2012, a więc najważniejsza impreza najbliższych lat będzie na antenach TVP. Na co będzie stawiać Polsat Sport? - Na Ligę Mistrzów, Ligę Europejską i rozgrywki siatkarskie. Liga Europejska, doświadczenie z Lechem Poznań jest dla nas ciekawym, pouczającym doświadczeniem pod każdym względem - jeśli chodzi o utrwalenie naszego przekonania, że piłka nożna, to jednak szczególna kategoria sportu, która na całym świecie jest ponadkulturowa; drugi aspekt jest taki, że okazało się, iż z takich rozgrywek, egzotycznych na pierwszy rzut oka, można uczynić atrakcyjny, poszukiwany przez wszystkich produkt. Czy ruszycie w tym roku ze sportowym kanałem informacyjnym? - Niebawem będziemy szlifować kanał Polsat Sport News. To jest następny duży projekt, który na razie mamy w szufladzie i powoli zaczynamy mu nadawać formę testową. To jest bardzo trudna dziedzina dziennikarstwa, ale spróbujemy się z nią zmierzyć. Wzorcowym przykładem na to, jak telewizja może wpłynąć na rzeczywistość, to rewolucja, jakiej dokonaliście z siatkówką. W ujęciu reprezentacyjnym, ale przede wszystkim ligowym. Ekstraklasa siatkarzy m.in. dzięki waszym transmisjom stała się jedną z najlepszych na świecie. - Siatkówka jest najbardziej nośnym naszym projektem, który stanowi trwałą wartość nie ulegającą dekoniunkturze. Ale coś, co urosło z małego ziarna do wielkiego baobaba, to Konfrontacje Sztuk Walki. Ich rozwój przerasta w tej chwili nasze najśmielsze oczekiwania. Oczywiście można dyskutować czy to jest ... ...etyczne, takie bicie leżącego, co jest dopuszczalne w MMA? - Tak, ale chcąc nie chcąc odpowiadamy też na oczekiwania kibiców, naszych telewidzów. W USA MMA dorównuje powoli popularnością boksowi. - U nas jeszcze tak nie jest, ale możemy mówić o fenomenie tego sportu. Staramy się mu nadać cywilizowane normy, aby te walki nie przekraczały granic wydarzenia sportowego. Myślę, że nam się to udaje. Natomiast popularność i popkulturowy zasięg MMA, zwłaszcza kiedy występuje w ringu Mariusz Pudzianowski, to jest dla nas niespodzianka. Szczerze przyznam, że nie liczyliśmy na taki efekt. Boks zawodowy jest również waszym "konikiem". Na walkę Adamka z Kliczką będziecie pewnie mieli dużą chrapkę? - Adamek - Kliczko, to "wisienka na torcie", ale dla nas liczy się też to, co udało nam się postawić na nogi z Andrzejem Wasilewskim i Andrzejem Gmitrukiem. Adamek i cała plejada pięściarzy poniżej "Górala", od "Diablo" Włodarczyka, przez Masternaka, Jackiewicza, Kołodzieja współtworzą świetny produkt. Boks zawodowy w Polsce również dzięki nam został odrestaurowany. Z dyscypliny niszowej, incydentalnej do regularnie przeprowadzanych imprez. Jeżeli mamy osiem gal zawodowych w roku, to można już mówić o pełnej regularności. Ale co z tą "wisienką na torcie"? Ciężka walka o nią się szykuje? - Ciężka, ale przede wszystkim dla Adamka. Mamy nadzieję, że pojedynek ten odbędzie się na dużym stadionie, czyli Wrocław albo Warszawa. Gdy przejeżdżam koło imponującego "Orlego Gniazda" Stadionu Narodowego, to przypomina mi się, gdy gościłem w Paryżu na Saint Denis zaraz po jego wybudowaniu. Wówczas marzyłem o tym, byśmy się w Polsce doczekali podobnej konstrukcji. Okazuje się, że nie trzeba było długo czekać. Minęło trochę więcej niż 10 lat i mamy piękne stadiony! Którykolwiek ze stadionów - wrocławski, czy warszawski będzie gościł walkę Adamek - Kliczko, już będzie wydarzeniem samym w sobie, bez względu na jej wynik. Wrocław nie będzie miał zadaszonej murawy w przeciwieństwie do Narodowego. We wrześniu ryzyko opadów jest dosyć duże. - Nie chcemy rozstrzygać miejsca tej walki. Jeśli ktoś nam powierzy organizację, to się za nią zabierzemy i ma pan rację, może faktycznie Warszawa ma więcej atutów, ale jeszcze coś do powiedzenia mają Adamek, Ziggy Rozalsky. Myślę, że uda się znaleźć jakiś kompromis. Rozmawiał: Michał Białoński