- Za każdym razem, kiedy na treningu wykonuję tę kombinację, mój trener Fritz Sdunek z zachwytu mówi "wow". Sprawą honorową jest dla mnie obrona pasa - powiedział 38-letni Kliczko na konferencji prasowej w austriackim Going, gdzie szykował się do potyczki z polskim pretendentem. Ukrainiec nie zamieszkał w jakimś luksusowym hotelu, ale w zwykłym domku, w którym miał zagwarantowany spokój. - W samotności koncentruję się przed walką, obmyślam ringową strategię - przyznał mierzący 202 cm wzrostu pięściarz. Ostatni pojedynek Kliczko stoczył w grudniu, wygrywając na punkty w Bernie z Kevinem Johnsonem. - Amerykanin okazał się tchórzem, który chciał tylko przetrwać 12 rund. Z kolei Sosnowski nie ma jeszcze głośnego nazwiska w boksie zawodowym, ale to inny kaliber sportowca. Jest chętny do rywalizacji i głodny sukcesów. Zapowiada się wojna - dodał czempion organizacji WBC. Na czwartek Kliczko ma zaplanowane ostatnie sparingi, potem jeszcze trzy dni treningów i w niedzielę przeniesie się z Tyrolu do Gelsenkirchen. -Znacznie poprawił pracę nóg - przyznał jego trener Fritz Sdunek (przez wiele lat pracował też z Dariuszem Michalczewskim). - Ciekawi mnie natomiast jak silny psychicznie jest Sosnowski - dodał. - Albert również w niedzielę udaje się do Niemiec. Tydzień poprzedzający walkę poświęcony będzie głównie działaniom promocyjno-medialnym. Zaplanowana jest konferencja prasowa, treningi otwarte - dla mediów i osobne dla sponsorów, także inne spotkania, a to wszystko w Gelsenkirchen, Essen i Kilonii. Wszystkie miasta są blisko siebie, więc nie będzie żadnych problemów z uciążliwymi podróżami - poinformował agent Sosnowskiego, Krzysztof Zbarski. Organizatorzy poinformowali o sprzedaniu ponad 30 tys, wejściówek. Szacują, że za dziesięć dni na stadionie Veltins Arena, miejscem potyczki polskiego "Smoka" (ringowy przydomek Sosnowskiego) z Kliczką, będzie ok. 50 tys. kibiców. - Nikt nie będzie żałować wydanych pieniędzy - przekonuje Kliczko.