W ćwierćfinale Polki uległy znacznie niżej notowanym Amerykankom 30:31.Po meczu z USA jedynie Gruchała zatrzymała się na chwilę by spróbować wyjaśnić czekającym na nią dziennikarzom przyczyny porażki. Jak podkreśliła florecistki nie były w dostatecznym stopniu przygotowane do turnieju - brakowało im przede wszystkim kondycji, a całej ekipie - profesjonalizmu. Polki, po udanym początku, prowadziły już 22:15. Nie zdołały jednak obronić tak wielkiej przewagi. Zadecydowała o tym siódma runda, w której Mroczkiewicz przegrała z Hannie Thompson 0:7. Kolejne starcia nie przyniosły większej zmiany - swój pojedynek przegrała również Wojtkowiak 2:3. Zawodząca w pierwszych rundach Gruchała próbowała ratować sytuację w decydującym starciu. Erinn Smart broniła się jednak bardzo mądrze i zakończyła walkę remisem 6:6. Wynik ten dał Amerykankom upragniony awans do półfinału. Najbardziej załamana porażką była rezerwowa w ekipie florecistek - Karolina Chlewińska. Nie kryjąc łez opuściła halę i poszła wraz z koleżankami przygotowywać się do walki o miejsca 5-8 (pierwszy rywal - Niemki). W ekipie USA najlepiej zaprezentowała Thompson - pokonała Gruchałę 6:3, Mroczkiewicz 7:0, a z Wojtkowiak przegrała minimalnie - 0:1. Była to jedyna niespodzianka ćwierćfinałów. W pozostałych starciach wygrywały faworytki - Rosja pokonała Egipt 45:23, Włoszki wygrały z Chinkami 37:24, a Węgierki z Niemkami 35:31. W rywalizacji o miejsca 5-8 Polski najpierw przegrały z Niemkami 27:32, a w meczu o siódmą lokatę rozgromiły Egipt 45:14. Maciej Malczyk, Pekin