- Po tym występie pozostał mi niedosyt - zarówno z czasu, jak i z miejsca. Przy takim wyniku można się było spodziewać, że odpadnę. Złożył się na to niestety cały sezon przygotowań - nie udało mi się wszystkiego zrealizować tak jak zakładałem. Nie ukrywam jednak, że pływanie nie jest teraz jedyną rzeczą w moim życiu - powiedział Kizierowski, dla którego był to czwarty start w igrzyskach olimpijskich. 31-letni zawodnik nie zamierza jeszcze kończyć kariery zawodniczej. Chce jednak skupić się na innych aspektach życia - rodzinie i pracy trenerskiej. - Będę teraz trenerem w Madrycie - na jednym z uniwersytetów. Nie wykluczam, że będę tam prowadził również polskich zawodników, ale to już zależy od inicjatywy Polskiego Związku Pływackiego i prezesa Krzysztofa Usielskiego. Uniwersytet ma aspiracje by stworzyć mocny zespół pływaków na różnych dystansach, a ja czuję się na siłach by ich szkolić. Pracę zaczynam 6 września - wyjaśnił Kiezierowski. - Będę jednak nadal pływał, choć trening nie będzie tak intensywny jak w czasach, kiedy miałem 20 lat. Chcę to jednak pogodzić z poświęcaniem uwagi rodzinie oraz pracą. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz wystartuję, choć o kolejnych igrzyskach jeszcze nie myślę - jeszcze nie wyjechałem z Pekinu - dodał. Kizierowski wyraził wielkie uznanie dla osiągnięć Amerykanina Michaela Phelpsa, który kilka minut po wyścigu Polaka zdobył swój szósty złoty medal - tym razem na 200 m stylem zmiennym, i ponownie pobił rekord świata. - Nie powiem, żeby to była niespodzianka - już poprzednie mistrzostwa świata pokazały, że jest najlepszy. To, co pokazuje w Pekinie, jest bardzo imponujące - to prawdziwy fenomen. Jest swego rodzaju celem, wyznacznikiem dla każdego pływaka - ocenił Kizierowski. Polski sprinter uważa, że bardzo wysoki poziom zawodów w Pekinie (każdego dnia zawodnicy biją po kilka rekordów świata) wynika w dużej mierze z postępu technologicznego oraz nowych metod szkoleniowych. - Wiadomo - te nowe stroje robią różnicę, pomagają. Zmieniła się też metodyka treningowa. Są coraz lepsi trenerzy, którzy w zajęciach nie stawiają jedynie na objętość, przepłynięte kilometry. Trzeba się tego uczyć - to jest technika, siła, dynamika - te elementy są niezbędne w każdej konkurencji. Nie można już zacząć spokojnie i skończyć szybko - teraz trzeba na początku popłynąć mocno, a finiszować jeszcze mocniej - wyjaśnił Kizierowski. - Nie chciałbym oceniać pozostałych Polaków. Wiadomo, że wszyscy jesteśmy zawiedzeni rezultatami - szczególnie w porównaniu do poprzednich igrzysk, gdzie były trzy medal, wiele miejsc w finałach. W Pekinie jest znacznie gorzej, ale o przyczyny należy pytać trenerów - dodał sprinter. Zawodnik opuszcza Pekin 18 sierpnia. Nie ma jeszcze dokładnych planów na zagospodarowanie wolnego czasu. Wszystkie główne atrakcje chińskiej stolicy zwiedził w 2001 roku, kiedy startował w Uniwersjadzie. Z tamtym startem wiążą go piękne wspomnienie - wygrał wyścig na 50 m i był drugi na 100 m kraulem.