- Nigdy nie zmieni się moja ogromna sympatia dla mieszkańców Japonii i fascynacja tym krajem. Z ogromnym bólem w sercu patrzę na to, co się tam stało w ostatnich tygodniach. Niestety w tej chwili zdrowie i bezpieczeństwo moich bliskich są dla mnie priorytetem. Wiem też, że WTA cały czas monitoruje sytuację i potencjalne zagrożenia - napisała Clijsters w oświadczeniu przesłanym belgijskiej prasie. Z doniesień Międzynarodowej Organizacji Zdrowia wynika, że w wyniku awarii reaktorów elektrowni atomowych nastąpiło na niektórych obszarach skażenie roślin, żywności, wody. To skutek tsunami spowodowanego przez trzęsienie ziemi, do jakiego doszło przed dwoma tygodniami. WHO odradza turystom wyprawy do Japonii w najbliższym czasie. - Byłam w Indian Wells, gdy dotarły do mnie te straszne wieści. Trudno jest siedzieć spokojnie, gdy coś takiego dotyka ludzi i zmusza do walki o przetrwanie, a ja w tym samym czasie jestem w bezpiecznym miejscu i po prostu gram w tenisa. Rozmawiałam ostatnio ze swoją byłą partnerką deblową Ai Sugiyamą i zapewniała mnie, że u niej wszystko jest w porządku - stwierdziła Clijsters, która na wszystkie dłuższe wyjazdy na turnieje zabiera małą córkę Jadę. Tym razem Belgijka prawdopodobnie w ogóle nie poleci do Azji, co znaczy, że opuści także inny obowiązkowy dla zawodniczek z TOP10 turniej w Pekinie (z pulą nagród 4,5 mln dol.), który rozpocznie się 1 października.