Ekstraklasa - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę Co ciekawe, gospodarze wtorkowej rywalizacji ostatni raz pokonali rywala zza miedzy na własnym terenie w 1996 roku. Mimo to według bukmacherów faworytem tego spotkania byli lubinianie. "Miedziowi" w ostatnich kolejkach pokazywali charakter, natomiast wrocławianie ostatnio złapali zadyszkę. W pierwszej połowie szlagierowego pojedynku przewagę optyczną stworzyli lubinianie. Bardzo aktywny był szczególnie Mouhamadou Traore, który przynajmniej dwukrotnie znalazł się w sytuacji podbramkowej. Obrońcy z Wrocławia niejednokrotnie musieli podwajać krycie, aby skutecznie powstrzymać pochodzącego z Senegalu snajpera. Wyróżniał się też David Abwo, który na prawej flance robił sporo wiatru. Obchodzący 25. urodziny zawodnik swoją bajeczną techniką wręcz kompromitował Amira Spahicia. Wobec filigranowego skrzydłowego potężnie zbudowany Bośniak pozostawał bezradny. W 63. minucie na prowadzenie wyszli piłkarze ze stolicy Śląska. Gol padł po stałym fragmencie gry wykonywanym przez Sebastiana Milę. Kapitan wrocławskiej ekipy oddał płaski, leciuteńki strzał, ale błąd popełnił Bojan Isailović. Serbski bramkarz tak prostą do wyłapania futbolówkę wypluł przed siebie, a znajdujący się na piątym metrze Piotr Celeban nie miał najmniejszych problemów z umieszczeniem piłki w siatce. To kolejny poważny kiks Serba w ciągu ostatnich tygodni. 31-letni dozorca bramki jest wyraźnie bez formy i od jakiegoś czasu ma ogromny problem z nadwagą. Po zdobyciu bramki Ślązacy kontrolowali przebieg spotkania. Wrocławianie wyraźnie zamknęli się na własnej połowie nastawiając się na kontry. To charakterystyczna cecha drużyny prowadzonej przez Lenczyka. W 85. minucie bliski zdobycia wyrównującej bramki był Dawid Plizga, ale fenomenalną interwencją popisał się Marian Kelemen. Słowak to pewny punkt wrocławskiego zespołu. Nic więc dziwnego, że klub chce podpisać z nim nowy kontrakt. Podopieczni Oresta Lenczyka po raz kolejny udowodnili, że świetnie spisują się jednak na wyjazdach. To był dziewiąty z rzędu mecz wyjazdowy Śląska bez porażki. To nowy rekord w historii wrocławskiego klubu biorąc pod uwagę wyłącznie rozgrywki w Ekstraklasie. KGHM Zagłębie Lubin - Śląsk Wrocław 0-1 (0-0) Bramki: 0-1 Piotr Celeban (63.) KGHM Zagłębie Lubin: Bojan Isailović - Bartosz Rymaniak, Csaba Horvath, Sergio Reina, Przemysław Kocot - Dawid Abwo, Łukasz Hanzel, Amer Osmanagić (88. Adrian Błąd) - Szymon Pawłowski (70. Kamil Wilczek), Dawid Plizga - Mouhamadou Traore. Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Tadeusz Socha, Mariusz Pawelec, Piotr Celeban, Amir Spahić - Tomasz Szewczuk (80. Cristian Omar Diaz), Rok Elsner, Antoni Łukasiewicz, Sebastian Mila (80. Dariusz Sztylka), Łukasz Madej - Remigiusz Jezierski (46. Waldemar Sobota). Żółte kartki: Csaba Horvath, Łukasz Hanzel, Kamil Wilczek - Mariusz Pawelec, Rok Elsner. Sędziował Szymon Marciniak z Płocka. Widzów 10700. Zagłębie Lubin - Śląsk Wrocław: Tutaj prowadziliśmy relację LIVE - Kliknij!