Kibice zgromadzeni na Dialog Arenie nie obserwowali porywającego widowiska. To był raczej dramat w kiepskim wydaniu. Całe spotkanie toczyło się bowiem w żółwim tempie. - To są flaki z olejem - kręcili głowami obserwatorzy piątkowego widowiska, którzy gwizdami żegnali piłkarzy schodzących do szatni. W 26. minucie gospodarze stworzyli pierwszą klarowną akcję, którą zakończył Szymon Pawłowski strzałem w światło bramki. Trzy minuty później lubinianie ponownie zagrozili bramce Mateusza Bąka. Bramkarz Podbeskidzia nie miał jednak problemów z wyłapaniem delikatnego uderzenia Darvydasa Sernasa. W 31. minucie odpowiedzieli "Górale". Bartłomiej Konieczny potężnie uderzył z rzutu wolnego, ale piłka poszybowała minimalnie obok bramki strzeżonej przez Bojana Isailovicia. Ten sam zawodnik był bliski zdobycia bramki w 42. minucie, kiedy to zamknął akcję główkując. Na posterunku czujny był jednak serbski bramkarz. Tuż przed końcem pierwszej połowy ponownie inicjatywę przejęli "Miedziowi". Niebezpieczne uderzenie z 17 metrów oddał litewski snajper, lecz świetną interwencją popisał się bramkarz zespołu z Bielsko-Białej. W drugiej połowie spotkania nadal na boisku obserwowaliśmy tzw. futbol na nie. Obie ekipy jakby zmówiły się, że będą uprawiały anty-futbol. Nieznaczną przewagę posiadali co prawda podopieczni Jana Urbana, ale niewiele z niej wynikało. Zagrożenia pod bramką gości stwarzali kolejno Sernas i Pawłowski, jednak żaden z nich nie potrafił pokonać dobrze dysponowanego Bąka. To były raczej strzały rozpaczy. Po meczu powiedzieli: Trener Podbeskidzia Bielsko-Biała Robert Kasperczyk: - Nie da się ukryć, że wracamy zadowoleni. Jesteśmy beniaminkiem i każdy punkt zdobyty na wyjeździe będzie nas cieszył. Zagłębie zaprezentowało się w poprzednich spotkaniach bardzo dobrze więc to zdobyte +oczko+ jest dużo warte. Jestem zadowolony, że poprawiliśmy obronę, bo w poprzednich meczach wyglądało to momentami makabrycznie, ale w ataku musimy jeszcze dużo poćwiczyć. Mam nadzieję, że w następnym meczu będziemy mogli już trochę +postraszyć+ w ataku. Wiele jeszcze będzie takich spotkań, gdzie dominująca będzie walka, a jakość zostanie taka, a nie inna. Trener KGHM Zagłębia Lubin Jan Urban: - Komentarz do takiego meczu nie jest łatwy. Uprzedzałem drużynę, że przed takim spotkaniem będzie panowało przekonanie, że wygramy łatwo 3:0 lub 4:0. Uwierzyliśmy chyba, że kwestią czasu pozostanie strzelanie przez nas bramek, a przez całe spotkanie nie mogliśmy wejść w mecz. Robiliśmy na boisku rzeczy, których robić nie powinniśmy i z reguły nam się to nie przytrafia. Być może dwa poprzednie spotkania nas zmyliły, że idzie nam całkiem nieźle i wydawało nam się, że z Podbeskidziem nie powinniśmy mieć problemów. W tym widzę problem, bo jeśli mam szukać innego, to nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego tak zagraliśmy. Przykro mi, że kibice musieli to oglądać. W życiu bym się nie spodziewał, że możemy zagrać taki mecz. To że mógł być remis, po wyrównanym meczu to tak, bo przecież to piłka, ale miałem wrażenie, że dzisiaj na boisku moi zawodnicy spotkali się pierwszy raz. 90 proc. zagrało poniżej swoich możliwości i straciliśmy dwa punkty, na które bardzo liczyliśmy. KGHM Zagłębie Lubin - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0-0 KGHM Zagłębie: Bojan Isailović - Bartosz Rymaniak, Sergio Reina, Michal Hanek, Costa Nhamoinesu - Łukasz Hanzel, Patryk Rachwał (46. Adrian Rakowski), Szymon Pawłowski, Maciej Małkowski, David Abwo (71. Janusz Gancarczyk) - Darvydas Sernas (80. Mouhamadou Traore). Podbeskidzie: Mateusz Bąk - Sławomir Cieniała, Bartłomiej Konieczny, Ondrej Szourek, Krzysztof Król - Marek Sokołowski (73. Dariusz Kołodziej), Matej Nather, Frantisek Metelka, Dariusz Łatka (90. Maciej Rogalski) - Robert Dejman, Adrian Sikora (56. Piotr Malinowski). Sędzia: Marcin Borski (Warszawa). Żółte kartki: Dariusz Łatka, Frantisek Mebelek, Sławomir Cieniała, Ondrej Szourek, Mateusz Bąk (Podbeskidzie), Patryk Rachwał, Costa Nhamoinesu (Zagłębie). Widzów: 6100. Konrad Kaźmierczak, Lubin Ekstraklasa - wyniki, składy, strzelcy bramek, tabela