Przed rozpoczęciem spotkania z dziennikarzami z okazji meczu z Górnikiem w sali konferencyjnej pojawił się na chwilę były trener Wisły - Robert Maaskant. Holender nie zmierzał jednak iść w ślady Henryka Kasperczaka, który przed laty - swoją obecnością - skutecznie sabotował podobne konferencje z udziałem swojego następcy Wernera Liczki i zanim rozpoczęło się zadawanie pytań, opuści pomieszczenie. Następca Maaskanta - Kazimierz Moskal nie miał żadnych pretensji do swojego poprzednika. - Nie mam powodów, aby cokolwiek przed nim ukrywać, bo pracowaliśmy razem na zdrowych zasadach. Nie konsultujemy się jednak w sprawach zespołu. Teraz role się zmieniły i każdy z nas zdaje sobie z tego sprawę. Robert został zwolniony, mi powierzono stanowisko pierwszego trenera i teraz to ja biorę pełną odpowiedzialność - zaznaczył. Moskal musi do końca roku udowodnić, że zasługuje na pracę z pierwszym zespołem Wisły, a przed nim cztery mecze ligowe, dwa w Lidze Europejskiej. Zadanie ma niezwykle trudne. Pozostawiony przez Maaskanta zespół jest kompletnie bez formy. Drużyna pozbawiona jest jakiekolwiek stylu w ofensywie (dwa mecze bez gola ze słabeuszami takim jak Cracovia i Podbeskidzie), a w defensywie popełnia koszmarne błędy. Nowy trener nie miał zbyt dużo czasu na poprawę sytuacji. Wprawdzie mieliśmy dwutygodniową przerwę na mecze reprezentacyjne, ale właśnie z tego powodu dopiero w piątek Moskal miał na treningu do dyspozycji wszystkich zawodników. Jako ostatni wrócili do Krakowa Osman Chavez i Junior Diaz. Obecnie sytuacja kadrowa zespołu uległa pewnej poprawie. - Normalnie trenowali już Patryk Małecki i Gordan Bunoza, indywidualnie ćwiczył jedynie Maor Melikson, no i oczywiście brakuje dalej Radosława Sobolewskiego - zrelacjonował Moskal. Wspomniany "Sobol", po zabiegu czyszczenia ścięgna Achillesa, nie zagra już do końca roku. Obowiązki kapitana przejął po nim Cezary Wilk, ale on z kolei w niedzielę nie może pojawić się na boisku, bo pauzuje za żółte kartki. - Kapitanem będzie Łukasz Garguła - rozwiał wątpliwości Moskal, który dochował tym samym tradycji, że opaskę w Wiśle zakłada Polak. Garguła będzie chyba jedynym naszym rodakiem, jaki zagra z Górnikiem, gdyż - mimo zapowiedzi szefów Wisły - trudno spodziewać się, aby szansę gry od pierwszej minuty dostali Michał Czekaj i Daniel Brud. - Za to w meczowej osiemnastce może się znaleźć miejsce dla Małeckiego. - Ponieważ trenuje z zespołem, ma na to szansę - przyznał Moskal, ale wydaje się że "Mały" możliwość powrotu do gry dostanie dopiero za tydzień przeciwko Śląskowi. Górnik w poprzednim sezonie dwa razy pokonał Wisłę (u siebie 1-0 i w Krakowie 2-0). Krakowianie nie radzili sobie z wysokim pressingiem zabrzan, gdyż są zbyt słabi technicznie i za mało ruchliwi, aby sprawnie przeprowadzać piłkę z defensywy do drugiej linii. - Spodziewam się, że w niedzielę Górnik zagra podobnie - stwierdził Moskal, który osobiście rozpracowywał rywala. Jeszcze przed zwolnieniem Maaskanta miał powierzone takie zadanie, więc już po swojej nominacji niczego nie zmieniał. - Myślę, że mamy w tej drużynie zawodników z takimi umiejętnościami, którzy potrafią sobie z poradzić z taką taktyką rywali - zapewnił, dodając: - Zdajemy sobie z tego sprawę, że jesteśmy w trudnym w momencie. W niedzielę najważniejszy jest wynik. Liczy się tylko zwycięstwo. Mecz Górnikiem będzie miał swoje dodatkowe podteksty - Adam Nawłaka i jego asystent Bogdan Zając przez wiele lat byli związani z Wisłą, z kolei Moskal swego czasu pełni obowiązki kapitana Górnika. - Moja cała kariera była związana głównie z Wisłą i klubem z Zabrza. Zadebiutowałem w ekstraklasie właśnie w Zabrzu. Zagrałem tam 10 minut. Zakończyłem karierę będąc piłkarzem Górnika. Drużyna ta - jak i Wisła - to wielka futbolowa firma. Zawsze miło, gdy jest okazja, aby powspominać chwile, gdy grało się w takich zespołach - zauważył Moskal. Choć jest on bez wątpienia jednym z najbardziej zasłużonych i lubianych osób związanych z Wisłą, to w niedzielę nie będzie mógł liczyć na wsparcie tych, którzy uważają się za najwierniejszych sympatyków "Białej Gwiazdy". Grupa fanów zasiadająca na sektorze C i która prowadzi doping zamierza bowiem w 70. minucie opuścić stadion. Informacja o planowanym proteście ukazała się na stronie internetowej Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków, ale cele tej akcji zostały sformułowane w dość mętny i nieporadny sposób, więc trudno tak naprawdę zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Moskal bardzo ostrożnie skomentował informacje planowanej akcji. - Wiadomo, kiedy na stadion przychodzi komplet widzów i cały stadion wspiera swój zespół, jest lepiej. Mam też prośbę do kibiców, żeby wspierała drużynę w trudnych momentach, ostatecznie na tym polega istota bycia z zespołem na dobre i na złe. Kibice mają jednak prawo do oceny i reakcji na grę zawodników - przyznał.