Sam szkoleniowiec jeszcze raz obejrzał mecz i doszukał się w nim więcej pozytywów niż tuż po zakończeniu spotkania. "W drugiej połowie do 75 minuty zdecydowanie dominowaliśmy i mogłem być zadowolony z postawy drużyny w tym okresie. Fakt jest taki, że nie stwarzaliśmy klarownych sytuacji do zdobycia bramki i tego nie da się przemilczeć. To było głównym powodem tego, że mecz potem tak się potoczył. Ktoś może się ze mną zgadzać lub nie, ale moje odczucie po obejrzeniu tego meczu w telewizji jest lepsze niż wtedy, gdy wchodziłem na pomeczową konferencję prasową" - zaznacza trener. Zdaniem Kazimierza Moskala duże znaczenie ma konieczność przełamania się zespołu. "Strzelenie bramki jest takim ewidentnym punktem, kiedy może nastąpić przełamanie. Myślę, że inne rzeczy też mogą to spowodować, ale najpotrzebniejsze jest nam jednak zdobycie gola i zwycięstwo. Tak to zawsze bywa w tych momentach" - mówi szkoleniowiec Białej Gwiazdy. Zdaniem trenera niepewność drużyny i brak zaufania we własne umiejętności widoczny jest nie tylko pod bramka przeciwnika. "Po raz kolejny źle wchodzimy w mecz, co też ma związek z ogólnym stanem drużyny. Stwarzamy przeciwnikowi sytuację z niczego i zamiast podnosić morale, to w głowie się kotłuje, że coś znowu jest nie tak" - zwraca uwagę na sytuację z 3. minuty meczu z Górnikiem trener. Teraz przed Wisłą tylko kilka dni do meczu ze Śląskiem. Czy ten okres wystarczy na zmianę kolejnych elementów gry? "Musimy wierzyć w to, że będzie lepiej. Owszem, przed meczem z Górnikiem mieliśmy dwa tygodnie, ale nie byliśmy ich w stanie w pełni wykorzystać, bo nie mieliśmy do dyspozycji wszystkich piłkarzy. Im wcześniej będzie kolejny mecz, tym lepiej dla zespołu, bo od razu będzie musiał się skoncentrować na tym, co przed nami" - podkreśla Kazimierz Moskal.