Kazachstan - dawna republika ZSRR - szybko dźwiga się z komunistycznej zapaści. Dziś w Ałmaty tak naprawdę nie czuć, że kraj ten dopiero w 1991 roku odzyskał niepodległość. Każdy mój rozmówca w dawnej stolicy kraju twierdzi, że życie w Kazachstanie jest na wysokim poziomie. - Jesteśmy bogaci. Wielu ludzi tu jest bogatych, pokażę Ci dzielnicę, w której domy kosztują po dwa miliony dolarów - oznajmił taksówkarz wiozący mnie na stadion. Kilka minut później zobaczyliśmy wspaniałe osiedle małych pałacyków. Każdy z nich miał przynajmniej 300 metrów kwadratowych, kilka garaży i jest pilnie strzeżony przez ochroniarzy. - Na czym ci ludzie dorobili się tak wielkich pieniędzy? - zapytałem mojego przewodnika po Ałmaty. - Ciężko pracują, to mają. U nas każdy, kto chce, może wiele zarobić - odpowiedział. Średnia pensja w Ałmaty to około 400-500 dolarów. Jednak wielu Kazachów uważa, że aby dobrze żyć w tym mieście, trzeba co miesiąc zarabiać jakieś 2 tysięce dolarów. A tyle jest w stanie zarobić dobry taksówkarz. Życie w Kazachstanie nie jest drogie. Litr benzyny kosztuje około 60 centów, tanie są artykuły spożywcze, alkohole i słodycze. W świeżo powstałych hipermarketach czy galeriach handlowych można spotkać artykuły najlepszych światowych marek, których ceny kształtują się na średnim poziomie europejskim. W Kazachstanie mieszka wielu Polaków. Część z nich to polonia, która została tutaj przesiedlona 70 lat temu, a druga część to biznesmeni i ludzie, którzy pracują tutaj w polskich firmach i szkołach. Dosyć przypadkowo poznałem w Ałmaty dwie lektorki języka polskiego, które uczą na tutejszym uniwersytecie. Przyjechały tutaj na kontrakt z Ministerstwa Edukacji i uczą naszego języka Kazachów i Rosjan. - Wielu studentów chce w przyszłości pracować, albo dla polskich firm, które coraz chętniej inwestują pieniądze w Kazachstanie, albo widzą siebie w roli tłumaczy. Dziś kilkuosobowa grupa studentów z Ałmaty wyjeżdża na rok na stypendium do Poznania, gdzie będą doskonalili język polski na uniwersytecie. Oni kochają Polskę. Po dwóch latach nauki mówią bardzo dobrze w naszym języku. Kiedy słyszą słowo Polska, wpadają w euforię - twierdzi pani Iwona, jedna z lektorek. Na jednego mężczyznę w Kazachstanie przypadają statystycznie cztery miejscowe kobiety. Można zatem powiedzieć, że młodzi Kazachowie mają ogromną możliwość wyboru partnerki na życie. Mimo to do dziś słyszy się o przypadkach porwania dziewcząt. Tradycja ta polega na "ukradnięciu" dziewczyny z domu, trzymaniu jej w zamknięciu przez kilka dni, a potem niemal od razu jest ślub. Dziewczyna, która nie zgodzi się na ślub, może wpaść w niezłe kłopoty, gdyż najbliżsi mogą ją uznać za nieczystą. - Kiedyś jedna ze studentek była przez kilka dni nieobecna na uczelni. Po powrocie nauczycielka zapytała ją o powody opuszczania zajęć. Ta odpowiedziała, że miała wesele, gdyż jej mąż ukradł ją z domu - relacjonuje pani Iwona. - Ta tradycja powoli zanika, ale jeszcze słyszy się o takich przypadkach. W Ałmaty mieszka około 130 różnych narodowości. W mieście tym jest 87 kasyn i wielu porównuje je do Las Vegas w USA. Władze miasta planują jednak zamknąć wszystkie kasyna i przenieść je do małej miejscowości pod Ałmaty. Tam ma zostać stworzone centrum kasyn, czyli małe Las Vegas. Kazachstan prężnie się rozwija. Buduje się drogi, powstają mieszkania, których ceny sięgają do 2 tysięcy dolarów za metr kwadratowy. Wynajęcie mieszkania w Ałmaty to koszt około 1,5 tysiąca dolarów na miesiąc. - W Ałmaty ludzie biorą sprawy w swoje ręce. Oni nie czekają, aż państwo im da pieniądze i opiekę, ale sami troszczą się o swoje życie i przyszłość. Oczywiście nie wszyscy, ale zdecydowana większość żyje na bardzo wysokim poziomie - uważa pani Iwona. Andrzej Łukaszewicz, Ałmaty