W rywalizacji elita kobiet klasą dla siebie była Maja Włoszczowska, która wyprzedziła Aleksandrę Dawidowicz. Trzecia finiszowała doświadczona Anna Szafraniec, do której Katarzyna Solus-Miśkowicz straciła 45 sekund. Z dużą przewagą pokonała odwieczną rywalkę Paulę Gorycką. - Po raz pierwszy w tym roku i to na tak ważnych zawodach! - cieszyła się Katarzyna Solus-Miśkowicz. - Różnica, rzeczywiście, była duża, ale to wynik bardzo trudnych warunków. Okazało się, że błoto to mój żywioł. To drugie mistrzostwo Polski w karierze góralki z Bukowiny Tatrzańskiej. Wcześniej cieszyła się z koszulki mistrzyni Polski w kategorii juniorek. - Sukces w dużej mierze zawdzięczam mojemu trenerowi Bogdanowi Czarnocie, świetnemu specjaliście od maratonów i mtb - twierdzi studentka trzeciego roku wychowania fizycznego. - Wcześniej przygotowywałam się sama, a to coś zupełnie innego, niż praca w grupie i pod kierunkiem fachowca. W 2006 roku zabłysłam formą, ale później miałam problemy ze znalezieniem perspektywicznego klubu. Na prawdziwe treningi mogłam liczyć tylko podczas zgrupowań kadry pod okiem Andrzeja Piątka. To, że dołączyłam do krajowej czołówki zawdzięczam właśnie trenerowi Czarnocie. Katarzyna Solus-Miśkowicz drugi sezon ściga się w barwach teamu DEK Meble Cyclo Korona Kielce. - Ta grupa dała mi szansę na rozwój. Nie muszę się martwić o sprzęt, czy odżywki. Jestem bardzo zadowolona z naszej współpracy. Pomaga mi także firma Autoremo z Bukowiny Tatrzańskiej. Dlatego teraz poważnie myślę o ściganiu się - powiedziała zawodniczka, która współtworzy "nową falę" w naszym kobiecym kolarstwie górskim. Podczas lipcowych mistrzostw Europy w Hajfie Katarzyna Solus-Miśkowicz zajęła dziewiąte miejsce. - To najlepszy mój wynik na tej imprezie w kategorii do lat 23, ale nie jestem w pełni zadowolona - stwierdziła ambitna "góralka", o której charakterze najlepiej świadczy to, że jest spod znaku Barana. - Tak, to prawda: jestem uparta. Będę się starać, aby podczas wrześniowych mistrzostw świata pojechać lepiej. Co do wyników, to trudno prorokować, bo światowej czołówki nie tworzą jedynie zawodniczki z Europy, a ze względu na ograniczone środki, nasze zawodniczki nie mają wielu okazji, aby konfrontować się z rówieśniczkami z zagranicy.