- Niektóre z zawodniczek pasują mi bardziej, inne mniej. Ale podczas zgrupowań były treningi techniczno-taktyczne, podczas których przygotowywaliśmy się pod te konkretne, niewygodne przeciwniczki, jak Hwang Ye-Sul z Korei Południowej, Holenderka Edith Bosch i właśnie Chen. Pragnę wywalczyć medal. Wiem, że mnie stać na niego - powiedziała 26-letni Kłys.W finale tegorocznych mistrzostw kontynentu w rosyjskim Czelabińsku polska zawodniczka przegrała z Bosh. Zrewanżowała się jej w ubiegłym miesiącu w Pucharze Europy w Pradze.- Holenderka jest znakomitą judoczkę i jedną z faworytek olimpijskiej rywalizacji. I choć wolałabym trafić na nią w dalszej części zawodów, jestem gotowa na konfrontację - przyznała Kłys, która przed pięcioma laty, jeszcze pod panieńskim nazwiskiem Piłocik (stąd też pozostał jej przydomek "Piłka"), po raz pierwszy wywalczyła srebro ME.W 2009 roku Katarzyna Kłys wyszła za mąż za znanego judokę, starszego od siebie o cztery lata Artura Kłysa, dwukrotnego mistrza kraju, który został jej trenerem; zamieszkali w Krakowie. W Londynie też są razem.- Taki układ mi odpowiada, w trakcie zajęć szkoleniowych mąż ma dobry wpływ, mobilizuje. Nikt nie zna mnie tak dobrze, jak on, wie kiedy docisnąć, a kiedy odpuścić. Bardzo dobrze się dogadujemy, i - co najważniejsze - wyniki to potwierdzają - stwierdziła.Kłysowie są zapracowanym małżeństwem, rzadko mają czas na odpoczynek. - Takiego prawdziwego urlopu w roku olimpijskim nie było. Na krótko wyskoczyliśmy na narty do Włoch i do SPA Malinowy Zdrój. Wakacje, czytanie książek, słuchanie muzyki i gotowanie planuję po igrzyskach.Katarzyna Kłys na co dzień studiuje we Wszechnicy Świętokrzyskiej. - W zasadzie została mi już tylko obrona pracy licencjackiej. To też już niebawem. Do tej pory najważniejsze były przygotowania do olimpiady - zakończyła.Z Londynu Radosław Gielo