Krzysztof Kasprzak już w najbliższą sobotę stanie w Bydgoszczy do walki z najlepszymi żużlowcami. Zawodnik z Leszna otrzymał na te zawody "dziką kartę". Grand Prix Polski będzie stanowiło dla niego dobre przetarcie przed eliminacjami do przyszłorocznego cyklu GP, które już 15 września odbędą się w duńskim Vojens. W sobotnich zawodach Kasprzak nie jest bez szans. Niejednokrotnie udowodnił już bowiem, iż stać go na wyrównaną walkę z zawodnikami światowej czołówki. W czasie rozgrywanego w lipcu na torze w Lesznie Drużynowego Pucharu Świata to właśnie on poprowadził Polaków do zwycięstwa. W pokonanym polu zostawiał wówczas takie gwiazdy, jak Nicki Pedersen czy Jason Crump. "Odstawiliśmy te motocykle, które wtedy w Lesznie tak rewelacyjnie się spisywały. Chcemy do nich dobrać jeszcze jeden. Bydgoskie Grand Prix posłuży do tego, by spośród nich wyselekcjonować ten najlepszy. Na nim Krzysztof w Vojens powinien znaleźć się w czołowej trójce i awansować do przyszłorocznego cyklu Grand Prix" - wierzy Zenon Kasprzak. Dostanie się do prestiżowego cyklu to główny cel Krzysztofa Kasprzaka na ten sezon. Od początku roku zawodnik powtarzał, że w końcu chce stanąć do walki z najlepszymi. W minionych latach występował w pojedynczych odsłonach podobnie jak teraz w Bydgoszczy, jako "dzika karta". Nigdy nie udało mu się odnieść spektakularnego sukcesu. Być może stanie się tak teraz? Zadanie nie będzie łatwe, bo jak przyznaje sam żużlowiec, tegoroczne rozgrywki mocno dały mu się we znaki. Starty w lidze polskiej, angielskiej i szwedzkiej wymagają ciągłych podróży, a to wyczerpuje organizm. Obecnie Kasprzak ma już za sobą ponad 90 spotkań, co nie pozostaje bez wpływu na formę. Czy zdoła na sobotnie Grand Prix a potem na turniej eliminacyjny do przyszłorocznego cyklu odzyskać niezbędną świeżość? Konrad Chudziński