25-letnia sztangistka wraca na pomost po ponad rocznej przerwie spowodowanej karą za doping. Jeszcze przed igrzyskami olimpijskimi w Londynie została wycofana z reprezentacji i otrzymała dwuletni zakaz startów, po wykryciu w jej organizmie podwyższonego poziomu zabronionego sterydu anabolicznego, nandrolonu. Na początku października, po upływie 16 miesięcy od nałożenia kary, wystąpiła do Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów o jej skrócenie. Prośbę poparł m.in. prezes PZPC Szymon Kołecki. Szef związku przyznał, że już odpokutowała za swoją winę, a sama kara dała wymierny efekt wychowawczy. Karpińska jest jedyną polską zawodniczką z szansami na medal. Sama o swoich możliwościach mówić nie chce, zapewnia jednak, że starała się przez cały czas zawieszenia utrzymywać w wysokiej formie. Za zgodą trenerów kadry, brała udział w zgrupowaniach płacąc za pobyt. Dwa tygodnie temu na zawodach kontrolnych we Wrocławiu uzyskała w dwuboju 183 kg. Na liście zgłoszeń w grupie A Polka wpisała 185 kg. To trzeci rezultat, więcej awizuje tylko Chinka Yayun Tan - 200 kg i reprezentantka Korei Północnej Chun Hwa Ryang - 188 kg. W niedzielę zostanie rozegrana tylko jedna kategoria wagowa - 48 kg pań, po jej zakończeniu w Hali Stulecia odbędzie się uroczystość otwarcia turnieju mistrzowskiego. Dwukrotny srebrny medalista olimpijski w kategorii 94 kg, prezes PZPC Szymon Kołecki liczy na zdobycie przez Polskę czterech medali. Obok Karpińskiej, na podium mogą stanąć już tylko mężczyźni - mistrz olimpijski w 85 kg Adrian Zieliński oraz Marcin Dołęga i brązowy medalista z Londynu Bartłomiej Bonk w 105 kg. "Czarnym koniem" zawodów może się okazać w 77 kg Krzysztof Zwarycz.