Podczas pierwszego turnieju ME w Lizbonie Polki uległy Belgii i Hiszpanii, przez co skończyły zawody na czwartym miejscu. Teraz miały okazję zrewanżować się obu tym ekipom, ale zdaniem kapitan naszej kadry, to nie te mecze były kluczowe. - Jeśli mam być szczera, każdy mecz był bardzo ważny. Począwszy od pierwszego, wygranego 57-0 meczu z Rumunią, który dał nam bardzo dobry bilans punktowy, podobnie starcie z Belgią. Już na wstępie miałyśmy świetny bilans, a Rosja i Szkocja toczyły zacięte pojedynki w swoich grupach. Wyszłyśmy z pierwszej pozycji w grupie, dzięki czemu mogłyśmy zagrać z Hiszpanią i Niemcami. Każdy krok zbliżał nas do celu. Może najbardziej cieszył ten finałowy ze Szkocją, ale każdemu spotkaniu muszę przyznać "6"! Nie można żadnego nie doceniać, wykonałyśmy swoją pracę a całość doskonale się dla nas ułożyła - ocenia rugbystka. ME w rugby: Historyczny medal dla Polski Po zawodach w Lizbonie radość przeplatała się z lekkim niedosytem, dlatego przed turniejem w Moskwie plany były bardzo ambitne. - Miałyśmy plan minimum, żeby być w "trójce". W Lizbonie byłyśmy tego bardzo blisko. Miałyśmy dwie szanse, najpierw z Belgią, potem z Hiszpanią. Wiedziałyśmy, że to miejsce jest na wyciągnięcie ręki i tylko od nas, naszego nastawienia zależy, jak się potoczą nasze losy - przyznaje Jaszczyszyn. Mistrzyniami Europy zostały Rosjanki, które zresztą były faworytkami do złota. Jak dużo dzieli Polki od tej ekipy? - To jest ta bariera profesjonalizmu. One są profesjonalistkami z krwi i kości, zajmują się tym zawodowo każdego dnia. To jest ten profesjonalizm, do którego my pukamy, ale jeszcze trochę nam brakuje. I to decyduje według mnie - uważa kapitan "Biało-Czerwonych". Niestety, ze względów na koronawirusowe obostrzenia, organizatorzy nie zorganizowali po mistrzostwach tradycyjnego bankietu. Polki jednak zorganizowały świętowanie we własnym zakresie. - Wiedziałyśmy już wcześniej, że organizatorzy nie planują "trzeciej połowy", tak że zorganizowałyśmy ją same. Naszym celem było miejsce w "trójce", przygotowałyśmy wcześniej na koniec turnieju filmik i prezenty dla naszego sztabu. Miałyśmy przeczucie przed turniejem, że będziemy miały co świętować .Był mini bankiecik, wspólne oglądanie, sporo śmiechu. Ogólnie euforia - zdradza Karolina Jaszczyszyn. Kolejne wyzwania przed Polkami Przed "Biało-Czerwonymi", którym niestety nie udało się zakwalifikować na igrzyska, kilka miesięcy przerwy, które wypełnią zmagania klubowe, a od jesieni kolejne ciekawe wyzwania. - Za dwa tygodnie jest finał mistrzostw Polski, a potem dwa tygodnie przerwy. Wracamy do treningów w sierpniu, bo już od 3 września, jako Biało-Zielone Ladies Gdańsk jedziemy na turniej Ligi Mistrzów do Moskwy. Dostałyśmy oficjalne zaproszenie i wszelkie rozpiski. W październiku kadra leci na turniej do Elche, a w grudniu do Dubaju. Potem, dzięki drugiej lokacie w mistrzostwach Europy, mamy kwalifikacje do World Series - mówi zawodniczka z Gdańska. Niestety, w najbliższym czasie nie będzie możliwości, żeby zobaczyć w akcji nasze srebrne medalistki na krajowych boiskach. - Takie turniej musiałby zorganizować Polski Związek Rugby, a na razie takiej chęci nie ma, tak że zbyt szybko nie będzie okazji, by nas zobaczyć w kraju. Za to już 18 lipca w Gdański odbędą się mistrzostwa Europy U18, tak że będzie można zobaczyć nasze młode rugbystki - mówi Karolina Jaszczyszyn.