"Pierwsza połowa była katastrofalna, ale mieliśmy wielkie szczęście, że sędzia uznał bramkę strzeloną z ewidentnego spalonego. Później obraz gry znacznie się zmienił, a po przerwie było już znacznie lepiej" - ocenił szkoleniowiec drużyny, która w igrzyskach w Barcelonie (1992) zdobyła srebrny medal. "Fakt, że trochę niefortunnie straciliśmy gola w doliczonym czasie gry, ale jeśli tak doświadczony obrońca zachowuje się tak nieodpowiedzialnie, to takie są tego konsekwencje. Rzut karny był słusznie podyktowany" - odparł Wójcik. "Nie czarujmy się, z Chorwatami nie mamy najmniejszych szans. Przyjechaliśmy na ten turniej w roli kopciuszka i cudu nie będzie. Rola, którą mieliśmy odegrać zbliża się ku końcowi"- dodał były trener warszawskiej Legii.