Ustawiłeś piłkę na jedenastym metrze, wszyscy spodziewali się mocnego uderzenia przy słupku, tymczasem piłka wzbiła się w powietrze i lobem wpadła idealnie pod poprzeczkę. Trzeba mieć naprawdę dużą odwagę, by w takim momencie wykonać rzut karny akurat w ten sposób? - No tak. Gdzieś tam w pamięci był fakt, że w ostatnim spotkaniu zepsuliśmy dwa rzuty karne. Zdawałem sobie sprawę z tego, że i ja mogłem się pomylić, bo karne to przecież loteria. Cieszę się, że po raz kolejny udało mi się dobrze wykorzystać "jedenastkę", może dosyć szczęśliwie, ale liczy się to, że padła bramka na 1-1. Kiedy pojawiła się w twojej głowie taka myśl, by właśnie w ten sposób wykonać rzut karny? - Z reguły staram się uderzać mocno i tak miało być wczoraj. W ostatniej chwili zobaczyłem jednak ruch bramkarza, który rzucał się w ten róg, w który chciałem uderzać. Powiem szczerze, że decyzję podjąłem w ułamku sekundy. Chyba nikt nie spodziewał się, że jestem w stanie wykonać "jedenastkę" w taki właśnie sposób. Pozory mylą (śmiech). Przecudnej urody bramka narodziła się więc trochę z przypadku, z konieczności.. - Zgadza się. Gdybym od razu chciał tak uderzyć, to przy odrobinie szczęścia bramkarza, gol mógłby nie paść. Wystarczyłoby bowiem, by został na środku bramki i na pewno złapałby piłkę bez problemów. Efektowny gol wyszedł trochę z przypadku, aczkolwiek muszę przyznać, że na ostatnich treningach ćwiczymy rzuty karne i gdzieś po cichu narodziła mi się taka myśl, że warto byłoby kiedyś - mając trzydzieści dwa lata - zdobyć tego typu bramkę. Nie czekałem długo (śmiech). Jakie to było spotkanie? - Z przebiegu meczu remis wydaje się być sprawiedliwy, aczkolwiek drużyna gospodarzy była częściej przy piłce. Przy odrobinie szczęścia my również mogliśmy jednak zdobyć drugą bramkę. Zwłaszcza po przerwie? - Oczywiście, w pierwszej połowie raczej nie mieliśmy klarownych sytuacji. W drugiej było ich kilka. Do ligi pozostały jeszcze ponad dwa tygodnie i każdy stara się jak najlepiej przygotować do tych meczów, a jednocześnie pokazać trenerowi Ulatowskiego, by postawił na właściwe osoby. Ty zagrałeś wczoraj w wyjściowym składzie. Myślisz, że jesteś bliżej pierwszej jedenastki? - Każdy chce grać, a na boisku jest tylko jedenaście miejsc. Staram się - podobnie jak każdy z nas - wyjść na trening, czy sparing, i dać z siebie wszystko. Czytaj także: <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/remis-pasow-pawlusinski-jak-panenka,1511560">NEC - Cracovia 1-1, Pawlusiński jak Panenka</a>