W 2007 roku półfinałowy pojedynek z Duńczykami był jednym z najbardziej dramatycznych na tamtych mistrzostwach. Polacy wygrali po dwóch dogrywkach. W Chorwacji w starciu z aktualnymi mistrzami Europy, którzy na turnieju w Norwegii strasznie zlali nam skórę, Polakom nie dawano większych szans. Głównie dlatego, że w pięciu meczach rundy eliminacyjnej drużyna Bogdana Wenty spisywała się najwyżej przeciętnie. Tymczasem od pierwszych minut mecz toczył się pod dyktando Polaków. Zaczął świetnymi interwencjami w bramce Sławomir Szmal. Obronił cztery pierwsze rzuty, w tym karnego. W ataku kombinacyjnymi akcjami zdobywaliśmy bramkę za bramką. Niesamowity był Patryk Kuchczyński. Siedem rzutów, siedem bramek, w 22 minuty meczu! Takiego meczu w reprezentacji skrzydłowy Vive Kielce jeszcze nie zagrał! W poprzednich spotkaniach świetne mecze rozgrywali pojedynczy zawodnicy, jak Tomasz Tłuczyński z Tunezją (11 bramek, 100 procent skuteczności), czy Sławomir Szmal z Rosją. Teraz do Kuchczyńskiego dołączyli kolejni. O Szmalu w bramce nie ma co przypominać, bo wspiął się na wyżyny. Ale błyszczeli kolejni: Michał Jurecki, Łuczyński, Marcin Lijewski i Damian Wleklak. Top w ataku, a w obronie wszyscy bez wyjątku stanowili zaporę nie do przebicia. Przewaga Polaków rosła z minuty na minutę, a na przerwę schodziliśmy wygrywając w trudnych do uwierzenia rozmiarach: 20:12. Mistrzowie Europy byli na kolanach! Ale w piłce ręcznej trzeba grać przez 60 minut. Wynik nie był przesądzony, bo Duńczycy to zbyt dobry zespół żeby się poddać w połowie meczu. A Polacy w Chorwacji pokazali, że są zespołem chimerycznym, z przewagą negatywnych elementów. Duńczycy zmienili obronę, postawili ją wyżej i byli o wiele ruchliwsi i szybsi. I w naszej obronie zaczęły się pojawiać luki. Tak, jak w pierwszej połowie nasza przewaga rosła, tak w drugiej topniała. Na szczęście nie tak szybko. W 47. minucie prowadziliśmy dosyć wysoko: 27:21, ale determinacja Duńczyków w pościgu wciąż była ogromna. Polacy zaczęli popełniać błędy w ataku: Marcin Lijewski, Michał Jurecki, do tego łapaliśmy dwuminutowe kary. Nie pomogli zawodnicy, którzy dotąd decydowali o obliczu tej reprezentacji - Karol Bielecki, który wszedł na boisko dopiero 13 minut przed końcem, oraz i Mariusz Jurasik. Trzy minuty przed końcem spotkania zrobiło się już bardzo niebezpiecznie, bo mistrzowie Europy doszli nas na jedną bramkę - wygrywaliśmy tylko 29:28. Casper Hvidt obronił kolejny raz Marcina Lijewskiego i Duńczycy mieli piłkę. Znów jednak okazało się, ile "Orły" Wenty zawdzięczają : "Kasie", czyli Sławomirowi Szmalowi. W takim momencie odbił rzut Spellerberga, a z koła gola dla Polski - dziewiątego w tym spotkaniu - zdobył niesamowity dzisiaj Kuchczyński. Wtedy już było jasne, że Polacy sprawią ogromną niespodziankę. Kapitalnym zwieńczeniem świetnego meczu była ostatnia bramka dla biało-czerwonych - Szmal zdobył ją rzutem przez cale boisko i Polska wygrała 32:28. Wygrana poprawiła radykalnie nastroje w polskiej ekipie, ale nieznacznie sytuację w grupie. By myśleć o wskoczeniu do pierwszej czwórki mistrzostw świata nadal musimy liczyć na potknięcia Niemców i - kolejne - Duńczyków. No i oczywiście samemu wygrać pozostałe dwa mecze - jutro o 15.30 z Serbią i we wtorek o 20.15 z Norwegią. Po sobotniej wygranej wiemy na pewno, że Polaków na to stać. Leszek Salva Polska - Dania 32:28 (20:12) Polska: Sławomir Szmal 1 - Bartłomiej Jaszka, Krzysztof Lijewski 2, Patryk Kuchczynski 9, Karol Bielecki, Artur Siódmiak 1, Damian Wleklak 2, Bartosz Jurecki 3, Mariusz Jurasik, Michał Jurecki 6, Tomasz Tłuczyński 5, Marcin Lijewski 3. Dania: Kasper Hvidt, Niklas Landin Jacobsen - Thomas Mogensen 3, Lasse Boesen 6, Torsten Laen 1, Lars Jorgensen 1, Jesper Jensen 2, Lars Christiansen 2, Anders Eggert Jensen 2, Bo Spellerberg 5, Michael Knudsen 1, Mikkel Hansen 1, Hans Lindberg 4, Mads Nielsen 1. Kary Polska - 10 minut. Dania - 8 minut. Sędziowali Din i Dinu (Rumunia). Widzów 1500. *** Zobacz aktualną tabelę "polskiej" grupy!!