- To był taki głupi błąd. "Zakantowała" mi narta, zbyt mocno ją wygiąłem i już się nie dało uratować tego lądowania. Przez chwilę się bałem, bo dość mocno uderzyłem barkiem o zeskok. Dlatego leżałem jakiś czas bez ruchu by sprawdzić czy wszystko w porządku. Na szczęście to był prawy bark a nie lewy (latem Kamil przeszedł poważny zabieg lewego barku po upadku w Zakopanem - przyp. red.) - szczęście w nieszczęściu. Chciałem nawet skakać w trzeciej serii, ale trener mi powiedział, że skoki są już dobre, powtarzalne, więc nie ma sensu, lepiej odpocząć. Kamil uspokaja, że upadek był niegroźny i nie wpłynie na jego formę. - To nic wielkiego. Jutro z pełnym zaangażowaniem pójdę na skocznię. Będę się normalnie skupiał na tym co mam zrobić. - Od samego początku założyliśmy, że Kamil być może odpuści ten trzeci skok a upadek tylko przeważył. Chcemy, by spokojnie wypoczął i był świeży - mówił o decyzji sztabu Łukasz Kruczek.