- Na obozach, konsultacjach i zawodach spędzamy średnio 220-230 dni w roku. Oczywiście, nie musimy tyle czasu przebywać poza domem, ale zawodniczki przyznają same, że po ciężkim treningu nie wstałyby rano na kolejne zajęcia. One potrzebują być w grupie - powiedział trener kadry kajakarek Tomasz Kryk. Wielokrotna medalistka mistrzostw świata Marta Walczykiewicz przyznała, że co prawda w domu bywa gościem, ale przez ostatnie lata zdążyła się już przyzwyczaić do "życia w rozjazdach". Jak zaznaczyła, podczas zgrupowań bardzo pomocne są najnowsze zdobycze techniki. - W takim reżimie treningowo-obozowym jestem już od 2007 roku, dlatego spokojniej do tego podchodzę. Ale gdy wracamy ze zgrupowania, to wiadomo, każdy dzień czy nawet godzinę chcemy maksymalnie wykorzystać, spędzić ten czas z rodziną, chłopakiem, znajomymi. Dziś w dobie internetu, Skype'a czy Facebooka łatwiej się kontaktować. Kiedyś przez telefon rozmawiało się przez minutę, góra dwie, bo ceny roamingu były bardzo wysokie. Dziś to już nie stanowi problemu. Ale pamiętam też wciąż swoje pierwsze obozy, gdy pisało się jeszcze tradycyjne listy - wspomniała zawodniczka KTW Kalisz. Jej zdaniem niewielu sportowców skazanych jest na tak długą rozłąkę z domem i najbliższymi. - Na pewno wioślarze są grupą, która też sporo czasu spędza na zgrupowaniach i zawodach. Akurat mam z nimi kontakt i wiem, jak to wygląda, bo czasami mijamy się na obozach. Może jeszcze lekkoatleci dużo trenują poza domem - dodała. Kajakarki przygotowania do sezonu rozpoczęły już w październiku od kilku krótkich konsultacji w Wałczu, Cetniewie, Szczyrku i Poznaniu. W grudniu przebywały we włoskim Livigno, a na początku roku tradycyjnie trenowały w Szklarskiej Porębie. Kilka dni temu wróciły z pierwszego obozu w Portugalii, a w niedzielę ruszyły w drogę powrotną do ośrodka w Montebello, gdzie spędzą blisko cztery tygodnie. Tam już odbywają się "klasyczne" treningi na wodzie, ale Kryk przyznał, że zajęcia są tak samo wyczerpujące jak w polskich górach. - To wcale nie jest łatwiejszy kawałek tego treningowego chleba, ale upodobania zależą także od profilu fizjologicznego każdej zawodniczki. Dwa miesiące nie pływały na kajakach, a teraz nagle pokonują nawet 120 kilometrów w tygodniu. Można zastanowić się, co jest gorsze - 30 kilometrów na nartach biegowych czy trzy starty po 500 metrów na kajaku, przepłynięte +na maxa+ w granicach 1.50-1.53 min. Doznania są różne; na nartach to długi wysiłek, walka psychiczna, a w kajaku jest ogromne zakwaszenie, bóle mięśni, a nawet omdlenia - tłumaczył Kryk. Walczykiewicz nie ukrywa, że najbardziej lubi zgrupowania przed samymi startami, przy zdecydowanie cieplejszej pogodzie. - Lubię jeździć do węgierskiego Szegedu, gdzie przygotowujemy się już bezpośrednio do samego startu. Podczas obozu w Portugalii było dość zimno i czasami tak delikatnie sugerujemy trenerowi, że może byśmy do cieplejszego kraju pojechały na to pierwsze zgrupowanie na wodzie. Ale teraz w Portugalii jest już 15 stopni i znacznie przyjemniej - podkreśliła. Po powrocie z Montebello i przerwie świątecznej, kolejny etapem przygotowań będzie włoska Sabaudia. A potem już czas na zawody - na początku maja w czeskich Racicach rozegrane zostaną mistrzostwa Europy. - ME są bardzo wcześnie w tym roku, dlatego chcemy potraktować je jak Puchar Świata, który zawsze odbywał się o tej porze. Naszym celem numer jeden na ten sezon są oczywiście mistrzostwa świata, gdzie będziemy walczyć o kwalifikacje olimpijskie do Rio de Janeiro. Chcemy również prestiżowo potraktować pierwsze europejskie igrzyska w Baku - podsumował szkoleniowiec.