- Po zwycięstwie z GKS-em Bełchatów i remisie w Kielcach udało wam się wywalczyć kolejny bezcenny punkt - tym razem na boisku aspirującej do tytułu mistrzowskiego Legii. Możecie być chyba zadowoleni z końcówki tego roku. - Zgadza się. Dziś pokazaliśmy charakter grając w dziesięciu. Punkt dla nas jest jak zwycięstwo. - Masz niebagatelną zasługę w tym remisie z Legią. Twoje interwencje były dziś bardzo pewne, a szczęście również było przy tobie. - Myślę, że cały zespół zagrał dobre spotkanie. Dobrze się broniliśmy, zagęszczając środek obrony. To spowodowało, że Legia nie mogła nic zrobić. A ja, przyznam szczerze, miałem dziś troszeczkę fartu. - Legia w drugiej połowie, a zwłaszcza po czerwonej kartce dla Andraża Struny, bardzo mocno Was przycisnęła. Wy jednak cały czas staraliście się szukać okazji w kontrach i o mały włos Saidi Ntibazonkiza ostatecznie pogrążyłby zbyt pewnych siebie Legionistów. - Łatwiej gra się nam z kontry i dziś też cofnęliśmy się, licząc na sukces w jednym z kontrataków. Mało brakło. - Mówiło się i pisało ostatnimi czasy o Twoim powołaniu do reprezentacji Polski. Czy masz nadzieję, że takim meczem przeciwko Legii przypomniałeś się ponownie trenerowi Smudzie? - Nie, nie myślę w tej chwili o reprezentacji. Najważniejsza jest gra w Cracovii i to, abyśmy się utrzymali w lidze. - Kiedy interweniowałeś przed polem karnym miałeś przez chwilę taką myśl, że sędzia może się jednak nabrać na aktorstwo Radovicia? - Tak, przez moment myślałem, że sędzia odgwizdał faul i zamierza pokazać mi czerwoną kartkę. Doszło jednak do sygnalizacji sędziego bocznego, który przekazał, że nic nie było.. - Nastroje po meczu z Legią, a przed wyjazdem na urlopy są zatem dobre? - Z przebiegu meczu mogliśmy go również wygrać. Mieliśmy swoje sytuacje w pierwszej połowie, w drugiej też ze dwie. Legia również miała swoje okazje, ale myślę, że jeśli chodzi o szanse bardziej klarowne, to my mieliśmy ich trochę więcej. Wiadomo, że nie jesteśmy zadowoleni z rundy jesiennej w naszym wykonaniu, ale w końcówce roku zrobiliśmy mały krok do przodu i optymizm przed następną rundą powrócił.