Jak ocenia pani pierwszą rundę i szanse na awans do ćwierćfinałów. Waszymi rywalkami będą Łotyszki, Chorwatki i mistrzynie Europy Francuzki. Justyna Żurowska: - Przede wszystkim cieszymy się z awansu. Mecz z Hiszpanią pokazał, że jesteśmy trudnym rywalem dla najlepszych drużyn Europy, ale brakuje nam tej kropki nad i. Przebieg spotkania z Hiszpankami pokazał, że w czwartej kwarcie zabrakło spokoju i skuteczności, trochę szczęścia, sprzyjających sił zewnętrznych, czyli gwizdków sędziów, słowem wszystkiego razem. To świadczy o tym, że mamy potencjał. Czy go wykorzystamy w kolejnych meczach zależy tylko od nas. Nie jesteśmy w komfortowej sytuacji, bo przystępujemy do walki o ćwierćfinał z dwoma porażkami. To jest jednak sport i niczego nie można z góry przewidywać. Co musicie poprawić? Jaki jest największy problem reprezentacji? - Łotwa i Chorwacja to drużyny w naszym zasięgu. Francja jest uznawana za faworyta turnieju, ale przecież i ona już przegrała. Nie chodzi tylko o nasze umiejętności, ale o opanowanie i spokój. Potrafimy grać fajnie, zespołowo, a w pewnym momencie nie wiadomo dlaczego i skąd wkrada się w nasze poczynania nerwowość i piłka ucieka z rąk. Wszystko jest w naszych głowach. Jak się uspokoimy i zagramy to, na co nas stać, bo tego jeszcze nie pokazałyśmy, to myślę, że możemy wygrać z każdym. Jak czuje się drużyna w katowickim Spodku. Czy trema jeszcze przeszkadza? - Dla większości z nas to były trzy pierwsze mecze w życiu rozegrane w Spodku. Byłyśmy u siebie dzięki wspaniałemu dopingowi kibiców, ale hala była dla nas tak naprawdę obca. Przeprowadziłyśmy tu wcześniej tylko dwa treningi. Miałyśmy więc takie same warunki jak inne drużyny. Teraz wiemy jak te ściany grzmią, jaka jest atmosfera. Ten bodziec psychologiczny już nie wywołuje w nas tremy, nie blokuje nas. Zapominamy o pierwszej rundzie i gramy od nowa. Ta runda będzie sprawdzianem wewnętrznej klasy każdej z dziewczyn i klasy jaką pokażemy jako zespół. Jak ocenia pani rewelację mistrzostw, debiutująca w finałach Czarnogórę. Tylko wasze grupowe rywalki i wicemistrzynie świata Czeszki w grupie B zakończyły pierwsza rundę z kompletem zwycięstw. - Czarnogóra to bardzo mocny zespół. Zagrałyśmy źle w pierwszym meczu turnieju nie tylko z powodu tremy, ale właśnie z powodu ich klasy. To zawodniczki o dużych umiejętnościach indywidualnych, ograne, doświadczone, ale też znakomicie funkcjonujące jako zespół. To drużyna kompletna, aczkolwiek ma krótką ławkę, pierwsza piątka jest bardzo eksploatowana. Myślę, że zmęczenie będzie im się dawać we znaki z każdym spotkaniem, patrząc na to jak długi i wyczerpujący jest turniej. Może jeszcze nie w meczu czwartym w środę, bo podstawowe koszykarki dostały wolne w ostatnim spotkaniu grupy C, ale w piątek czy w niedzielę będzie to już widoczne. Z tego punktu widzenia można powiedzieć, że nie miałyśmy szczęścia jeśli chodzi o terminarz grupy C. Nie zmienia to faktu, że Czarnogóra to klasowa drużyna.