- To dla nas tak samo ważny dzień, jak dla Justyny. Jesteśmy przygotowani na uczczenie jej urodzin. Jeszcze w Polsce zrzuciliśmy się na mały upominek i przywieźliśmy go ze sobą. Ponadto będzie butelka wina i kwiaty - powiedział asystent trenera Rafał Węgrzyn. Najpierw czekają trzykrotną medalistkę olimpijską z Vancouver obowiązki. Rano będzie biegać na nartach w Otepaeae, gdzie w sobotę i niedzielę rozegrane zostaną zawody Pucharu Świata. - Co do planów popołudniowych, to zależy już od trenera Aleksandra Wierietielnego i Justyny. Jeśli będzie taka potrzeba, po obiedzie odbędą się jeszcze jedne zajęcia - zaznaczył Węgrzyn. Kowalczyk przez ponad tydzień po zakończeniu Tour de Ski ćwiczyła na trasach w Szklarskiej Porębie. Nie były to bardzo mocne treningi z uwagi na kontuzjowane kolano. W środę rano wyjechała do Pragi, stamtąd samolotem do Tallina, a potem samochodem do Otepaeae. - Pogoda jest bardzo dobra, idealna do biegania. Temperatura w granicach minus pięciu stopni, śniegu jest wystarczająco, a ma go jeszcze przybyć - dodał asystent szkoleniowca. Otepaeae jest szczęśliwym miejscem dla zawodniczki AZS AWF Katowice. To właśnie w tej estońskiej miejscowości po raz pierwszy stanęła na podium zawodów Pucharu Świata 7 stycznia 2006 roku. Natomiast w następnym sezonie była na najwyższym stopniu. Kowalczyk przyszła na świat w Limanowej, a jej dom rodzinny jest w Kasinie Wielkiej. "Urodziny mam 19 stycznia, bo tak jest w akcie urodzenia i ta data jest prawdziwa, ale jakoś tak wyszło, że wszędzie indziej oficjalnie widnieje 23. W końcu to tylko cztery dni różnicy..." - tłumaczy na swojej stronie internetowej. Urodziny może zatem świętować dwukrotnie. Do wyjaśnienia pozostaje jedynie kwestia znaku zodiaku. Jak sama przyznaje, zdecydowanie bliżej jest jej do upartego Koziorożca. Czego życzycie Justynie Kowalczyk? Piszcie!