- Podjęłam walkę, ale ileż można? - pytała retorycznie. - Jakby pozbierać wszystkie moje czasy, to wygrałabym o ponad pół minuty - powiedziała. Zwyciężyły Norweżki (Ingvild Flugstad Oestberg, Marit Bjoergen) przed Finkami (Aino-Kaisa Saarinen, Kerttu Niskanen) i Szwedkami (Ida Ingemarsdotter, Stina Nilsson). - Sylwia w finale biegała bardzo fajnie, ale wcześniej była bardzo skrępowana i dużo traciła, dlatego półfinał dał mi popalić - przyznała. Mimo że Kowalczyk zmaga się z bólem stopy, który jest efektem pęknięcia kości, był to już czwarty jej występ podczas IO w Soczi. W dorobku ma złoty medal, za zwycięstwo w biegu na 10 km techniką klasyczną. Zastrzyk uśmierza ból zaledwie na ok. trzy godziny, dlatego ambitna zawodniczka zdecydowała się pobiec bez znieczulenia w półfinale. - Rano pobiegłam na 'żywca'. Bardzo bolało. Po biegu usiadłam, wyciągnęłam nogę z buta i nie mogłam już na niej stanąć. Zostałam zniesiona do polikliniki i dostałam zastrzyk - relacjonowała nasza dwukrotna mistrzyni olimpijska. - Walki z bólem na szczęście za dużo już nie będzie - dodała, mając na myśli ostatni swój start w igrzyskach - w sobotę pobiegnie na królewskim dystansie 30 km techniką dowolną. - Według mnie są cztery faworytki i dwa czarne konie. Tak więc w walce o medale powinno liczyć się sześć, może siedem zawodniczek - oceniła. Co, gdzie, kiedy w Soczi łącznie z transmisjami? Kliknij TU! 10, 6, 4? Ile medali Polacy przywiozą z Soczi? Dyskutuj!