Z kolejną próbą "reanimacji" byłego klubu Kowalczyk wyszedł Dariusz Grzyb, były członek zarządu Maratonu (był on odpowiedzialny za kontakty z mediami). "Na fali popularności biegów narciarskich, związanych z sukcesami Justyny, warto znowu pochylić się nad tym tematem. Wokół Mszany Dolnej działa kilka klubów zajmujących się tą dyscypliną sportu. Jednak dobrym pomysłem jest istnienie takowego w stolicy regionu" - powiedział PAP Grzyb. Jak poinformował Mrowca oficjalnie ten klub nigdy nie został rozwiązany, jednak praktycznie faktycznie nie działa: "Każdy poszedł w swoją stronę. Można powiedzieć, że takim jakby spadkobiercą został LKS Witów Mszana Górna i tam prężnie prowadzone są treningi. Jednak reaktywacja Maratonu jest bardzo dobrym pomysłem. Z tego co wiem, są chętni do pracy, ale potrzeba na to pieniędzy. Kilka razy prowadziłem w tej sprawie rozmowy m.in. z władzami gminy, jednak jak na razie efektów nie widać". Dwukrotna mistrzyni olimpijska przeszła z Maratonu do AZS AWF Katowice w 2003 r. "Prawda jest taka, że Justyna miałaby ograniczone rozwoju u nas, były już wtedy problemy finansowe. Moim zdaniem warto postawić na nogi klub, z którego wyszła Kowalczyk" - dodał Grzyb. Według jego informacji pierwszym do tego krokiem miałby być spotkanie z udziałem władz gminy, powiatu limanowskiego i osób w przeszłości działających w Maratonie. Mimo ogromnych kłopotów zdrowotnych w czwartek Justyna Kowalczyk zdobyła tytuł mistrzyni olimpijskiej w biegu na 10 km. To piąty w jej karierze, a drugi złoty medal olimpijski. Narciarka z Kasiny Wielkiej jest drugą najbardziej utytułowaną polską olimpijką w historii. Więcej medali - siedem - zdobyła jedynie Irena Szewińska w lekkiej atletyce. Pięć, ale tylko jeden złoty, miał w dorobku szablista Jerzy Pawłowski.