Kowalczyk po bardzo udanym starcie w Tour de Ski, w niedzielę pozostała we włoskim Val di Fiemme, aby choć przez jeden wieczór wraz ze swoim sztabem szkoleniowym i kolegami z reprezentacji nacieszyć się sukcesem i zjeść uroczystą kolację. Później jednak wróciła do swoich obowiązków. Wraz z trenerem Aleksandrem Wierietielnym zawodniczka odjechała na zgrupowanie podczas którego zregeneruje siły, a także spokojnie potrenuje. Narciarka i jej trener nie chcą zdradzić miejsca, w którym spędzą najbliższy tydzień, by przez ten czas przez żadnych dodatkowych atrakcji i nadmiernego zainteresowania ze strony mediów i kibiców, skupić się na tym, co mają do wykonania. A przecież przed nimi jeszcze dużo wyzwań w tym sezonie. - Tour de Ski to był tylko etap przygotowań do najważniejszej imprezy w sezonie czyli mistrzostw świata. Chcieliśmy wygrać, ale to co najistotniejsze jeszcze jest przed nami czyli Oslo i Puchar Świata. Najwyższa forma powinna przyjść właśnie na główną imprezę - mówi szkoleniowiec. Aleksander Wierietielny już wcześniej tłumaczył, że po tak intensywnym wysiłku - jakim jest Tour de Ski - Justyna powinna wejść w fazę superkompensacji, która powinna pozwolić jej biegać jeszcze lepiej w kolejnej części sezonu. - W czasie kolejnych dni będziemy obserwować co się dzieje. Zazwyczaj było tak, że rozkręcałam się po Tour de Ski. Jeżeli mój organizm zareaguje identycznie, powinno być lepiej - potwierdza biegaczka. Zanim jednak Justyna Kowalczyk pojedzie do Oslo walczyć o medale światowego czempionatu, już za kilkanaście dni wystartuje w Otepaeae. Jak mówi sama zawodniczka dla niej będą to najważniejsze biegi pucharowe w sezonie. - Chcę jak najlepiej wypaść w Estonii, być bardzo mocna. Nie od dziś wiadomo, że to dla mnie najlepsze na świecie miejsce do biegania na nartach. Będę się mocno do tych zawodów przygotowywać, bo są dla mnie bardzo ważne. W ubiegłym roku prosto z Tour de Ski jechaliśmy do Otepaeae, teraz mamy trochę przerwy - podkreśla Justyna. W najbliższy weekend Justyny Kowalczyk nie zobaczymy więc w czasie Pucharu Świata w Libercu. O rezygnacji z tego startu trener Wierietielny mówił jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Teraz tylko swoje wcześniejsze słowa potwierdza. - Nie jedziemy do Liberca. Tam będzie rozegrany sprint i sprint drużynowy czyli dla Justyny właściwie jeden start, który nic by jej nie dał. Wolimy ten czas poświęcić na przygotowania do kolejnych ważnych dla nas biegów - mówi szkoleniowiec.