- Pierwsze dwa dni pobytu były okropne. Zamieszkałam w wiosce Sestriere. Okazało się, że jak dla mnie jest położona za wysoko (ponad 2000 m n.p.m. - przyp. red.) - powiedziała Kowalczyk w "Życiu Warszawy". - Mój organizm nie regenerował się po treningach. Teraz jest lepiej, ale i tak jesteśmy w trakcie poszukiwań mieszkania na niższej wysokości - dodała polska biegaczka. - Trasa biegu jest dziwna - ma ponadkilometrową prostą, a później następuje krótki podbieg. Lepiej czuję się, gdy są dłuższe odcinki pod górę. Wtedy atakuję. W piątek przeprowadziłam próbę - czy po ostrym biegu na tej prostej jestem w stanie zaatakować na podbiegu. Okazało się, że tak. Jak wypadnę? W biegu łączonym na 15 km, który odbędzie się w niedzielę, nigdy nie byłam wysoko. 13. miejsce to mój najlepszy wynik w zawodach Pucharu Świata. Każde lepsze uznam za sukces - stwierdziła 23-letnia zawodniczka. - Jestem mistrzynią świata do lat 23 na tym dystansie, ale to na igrzyskach nic nie znaczy. Jest co najmniej sześć mocnych zawodniczek, z którymi będzie naprawdę trudno wygrać. To Rosjanki Czepałowa i Sidko, Czeszka Neumannowa, Estonka Smigun, Finka Kuitunen i Norweżka Bjorgen. Od tego, w jakiej formie są te wariatki, wiele będzie zależało. Ja nastawiam się przede wszystkim na bieg na dziesięć kilometrów techniką klasyczną. Wtedy dam z siebie wszystko - zakończyła Kowalczyk.