Polakom w tym spotkaniu niewiele wychodziło, zwłaszcza po przerwie. To, czym zaskakiwaliśmy przeciwników w drugiej rundzie mistrzostw, czyli świetna gra skrzydłami, zostało przez gospodarzy całkowicie zneutralizowane. - Nie dali nam pograć. Ich obrona była tak ustawiona, że nie dostawaliśmy podań. A my nie potrafiliśmy ich przycisnąć, żeby zrobić miejsce na ataki ze skrzydeł - mówił Tomasz Tłuczyński. On i Patryk Kuchczyński zostali szybko wyleczeni przez bramkarza Mirko Alilovića. Najskuteczniejszym graczem polskiej drużyny był Jurasik, który zdobył sześć goli, ale niewiele z nich ze swojej pozycji na skrzydle. - Rozjechali nas. Przy takiej publiczności ciężko się gra. Nie mówię, że przestraszyliśmy się jej, ale po prostu trudno się gra przy takim dopingu - przyznawał Tłuczyński. - Dziesięć minut naszej katastrofalnej gry po przerwie dla takiego zespołu jak Chorwacja, to aż nadto. Wykorzystali to, a z 5-6 bramek przewagi przy takim przeciwniku ciężko się podnieść. Mogli sobie potem zagrać na luzie, stąd taki wynik - dodawał Jurasik. Reprezentanci Polski zapewniają jednak, że nie składają broni. - Brązowy medal też jest wspaniałą rzeczą. Będziemy o niego walczyć - stwierdził Jurasik. - Zapominamy o meczu z Chorwacją, zapominamy o wygranym z Duńczykami meczu drugiej rundy. Spinamy się jeszcze raz i walczymy od nowa. Mamy szanse na brąz - to recepta Tomasza Tłuczyńskiego. Początek meczu o trzecie miejsce mistrzostw świata w niedzielę o godz. 15. lech, Zagrzeb