INTERIA.PL: Początek środowego meczu należał do APOEL-u. Spodziewaliście się, że Cypryjczycy zaatakują was od pierwszych minut? Junior Diaz, obrońca Wisły Kraków: - Nie nastawialiśmy się na to, że zepchną nas do tak głębokiej obrony, chociaż oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę, że to klasowy zespół. APOEL pokazał, iż jest silną, doświadczoną drużyną, ale dzisiaj to my byliśmy lepsi. Wykonaliśmy duży krok do Ligi Mistrzów, ale trener powiedział nam w szatni, że to dopiero początek. O wszystkim zadecyduje mecz rewanżowy. W Nikozji spodziewasz się trudnej przeprawy? Wielu twoich kolegów wypowiada się o tym spotkaniu bardzo ostrożnie... - Na poziomie Ligi Mistrzów trudno mówić o zdecydowanych faworytach. Podobnie jak koledzy z zespołu uważam, że awans do kolejnej rundy pozostaje sprawą otwartą. Moim zdaniem szanse wynoszą dokładnie 50 na 50 procent. Uważam, że kluczowe w meczu rewanżowym będzie to abyśmy utrzymali koncentrację i skupili się nawet na najmniejszych szczegółach. Jeśli nasza gra będzie perfekcyjna, to mamy realną szansę na awans. Nie możemy jednak nawet na chwilę zapomnieć, że jedna akcja, jeden błąd może mieć decydujące znaczenie. Ivica Iliev przestrzega, że na Cyprze czeka was prawdziwe piekło. Fani APOEL-u potrafią wspierać swoich ulubieńców nie gorzej niż kibice Wisły. Nie zadrżą wam nogi? - Rzeczywiście, kibice naszych rywali nawet dzisiaj pokazali się z dobrej strony, wspierając swój zespół w trudnych chwilach. Nie sądzę jednak, aby ich doping miał zrobić na nas jakieś piorunujące wrażenie. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że fani drużyn przeciwnych są przeciwko nam, to normalne. Mocno wierzymy jednak w swoje umiejętności i pojedziemy na Cypr pokazać nasz najlepszy futbol. Kto twoim zdaniem był największym bohaterem dzisiejszego meczu? - Pewnie nikogo nie zaskoczę mówiąc, że świetny mecz zagrał Patryk Małecki. Strzelił zwycięskiego gola, do tego jego strzał był piękny, no i sprawił, że trybuny oszalały. Przede wszystkim jednak chciałbym powiedzieć, że to spotkanie miało bohatera zbiorowego, jakim była cała nasza drużyna. Każdy wykonał swoje zadania na medal i w Nikozji to APOEL będzie musiał główkować nad tym, jak przechytrzyć naszą obronę. Rozmawiał Bartosz Barnaś