Wśród najniebezpieczniejszych sportów świata, z pewnością w ludzkiej świadomości będą królowały te z kategorii ekstremalnych. Dyscypliny wymagające ewolucji powietrznych lub szybkich zjazdów wydają się przecież bardzo niebezpiecznymi i trzeba mieć prawdziwą odwagę, aby skusić się na ich trenowanie. Okazuje się jednak, że niekoniecznie to właśnie te sporty są liderem w zestawieniu najniebezpieczniejszych. Tematowi przyjrzeli się naukowcy, którzy opublikowali raport w "BMJ" - brytyjskim naukowym czasopiśmie medycznym. Badania objęły lata 2007-2016. Okazuje się, że najwięcej Amerykanów trafiło do szpitala w wyniku... jazdy konnej. Było to ponad 45 tysięcy pacjentów. Ryzykowny sport w liczbach Aż 88 procent poszkodowanych doznało urazów, które wymagały przyjęcia na oddział szpitalny. Średnia długość pobytu wynosiła w tych przypadkach 4,46 dnia. Urazy dotyczyły przede wszystkim klatki piersiowej, kończyn, a następnie głowy i szyi. 28 procent pacjentów przebywało na oddziałach intensywnej opieki medycznej ze średnim czasem spędzonym pod respirator, wynoszącym nieco ponad pięć dni. 0,21 procent pacjentów nie przeżyło w wyniku odniesionych obrażeń. Najczęściej poszkodowani to osoby w przedziale wiekowym 50-59 lat. Autorzy badania przyznali słusznie, że jeździectwo nie jest zazwyczaj brane pod uwagę, jeśli chodzi o kategorię najbardziej ryzykownych dyscyplin sportu. AB