W trakcie turnieju Matlak oddał stery drużyny swojemu asystentowi Piotrowi Makowskiemu, a sam towarzyszył w szpitalu żonie Joannie, która w trakcie ME doznała rozległego wylewu krwi do mózgu. Małżonka trenera na początku tego tygodnia ma być ostatecznie wybudzona ze stanu farmakologicznej śpiączki. Jest z nią już pierwszy kontakt, ale lekarze dopiero będą oceniać rozmiar ewentualnych uszkodzeń mózgu i stosownie do diagnozy ustalać przebieg rehabilitacji. Matlak, który na co dzień mieszka w Pile, wynajął mieszkanie w pobliżu łódzkiego szpitala i zostanie przy chorej tak długo, jak to będzie konieczne. "Trwa wybudzanie żony, a co będzie dalej, nie mogę powiedzieć. Nawet nie chce mi się o tym mówić" - mówi z rezygnacją w głosie trener biało-czerwonych, który podczas ostatnich kilku dni nie był w stanie myśleć o siatkówce. - " Oglądałem niektóre spotkania w telewizji, kiedy tylko mogłem" - opowiada. - "Dziękuję dziewczynom za to, co zrobiły. Bardzo mi to pomogło w obecnym stanie, starałem się jednak wyłączyć z mistrzostw".