- Mamy dobre układy z klubem Auxerre i chcielibyśmy wiedzieć, czy klub wiedział o wyjeździe Jelenia do Polski, gdzie kręcił on reklamówki - powiedział Kręcina. Najbardziej zdziwiony wypowiedzią Kręciny był... sam zawodnik. - Przeczytałem w piątek artykuł opublikowany w INTERIA.PL. Uśmiałem się, bo to dobry kawał. Potem jednak zdenerwowałem się, bo ktoś mógłby w to uwierzyć i pomyśleć, że Jeleń olewa reprezentację. Smutne jest to, że ktokolwiek może opowiadać takie bzdury. Nie wierzę, że powiedział to pan Zdzisław Kręcina, którego bardzo szanuję. Występy w reprezentacji to dla mnie wielkie wyróżnienie, pozwalające przypomnieć się polskiej znakomitej publiczności. Trzymam kciuki za naszą drużynę i mam nadzieję, że po wyleczeniu urazu znowu dostanę powołanie" - powiedział w INTERIA.PL zawodnik. Dodał, że w żadnej reklamówce nie brał udziału. - W poniedziałek byłem w Polsce, żeby załatwić prywatne sprawy. Wcale nie w Warszawie, tylko w Cieszynie. Zapewniam też, że nie brałem udziału w żadnej reklamówce. Poza tym, te sprawy nie kolidowały mi wcale z planami reprezentacyjnymi, bo mój menedżer już wcześniej ustalił, że po ich załatwieniu stawię się na zgrupowaniu we Frankfurcie w poniedziałek do godziny 24:00. Tylko kontuzja mi te plany pokrzyżowała - wyjaśnił Jeleń. - Poza tym, nawet nie mam możliwości uczestniczyć w jakichkolwiek działaniach promocyjnych Adidasa, bo jestem związany indywidualną umową z Pumą - dodał. Piłkarz podkreślił, że na zgrupowanie reprezentacji nie przyjechał tylko ze względu na kontuzję. - Od dłuższego czasu odczuwałem ból. Myślałem, że dzięki zastrzykom i zabiegom obejdzie się w ogóle bez przerwy w treningach. Jednak w czasie meczu z Nantes ból był nie do wytrzymania, więc poprosiłem o zmianę. Po meczu klubowy lekarz Auxerre poddał mnie badaniom i stwierdził zapalenie przyczepu mięśnia dwugłowego. Od poniedziałku w ogóle nie trenuję, tylko mam zabiegi - zakończył napastnik Auxerre. Tomasz Andrzejewski