- Pływałam 7-8 kilometrów podczas jednego treningu. To spora dawka. Nadal nie pływam jednak tak szybko, jak koledzy i koleżanki z kadry - powiedziała zawodniczka w "Życiu Warszawy". - Miałam też zagwarantowany spokój i chwilę na przemyślenie kilku spraw. Zresztą, jak wiadomo, czasu na przemyślenia miałam od kilku miesięcy bardzo dużo - dodała. Czy Otylia doszła już do równowagi psychicznej po wypadku, w którym zginął jej brat (ona prowadziła samochód)? - Jakoś sobie radzę, ale na pewno pod tym względem jeszcze długo nie będzie rewelacyjnie - powiedziała. Jędrzejczak nie obiecuje, ale również nie wyklucza, że weźmie udział w sierpniowych mistrzostwach Europy w Budapeszcie. - Plan jest prosty: mam zamiar popływać trochę od ściany do ściany. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Nie obiecuję w tej chwili, że wystartuję w Budapeszcie. Nawet nie chodzi o to, że mistrzostwa Europy to impreza niższej rangi. Ważniejszy jest fakt, że w kwietniu przyszłego roku mistrzostwa świata zostaną rozegrane w Australii. To będzie prawdziwe wyzwanie - ze swoją najgroźniejszą rywalką Jessiką Schipper będę się mogła zmierzyć na jej terenie. Pod względem mentalnym muszę się do tego pojedynku dobrze przygotować. Nie wykluczam jednak, że pojadę także na mistrzostwa do Budapesztu - stwierdziła Jędrzejczak.