INTERIA.PL: Domyślam się, że dość dokładnie przeanalizowaliście ostatnie spotkanie ze Śląskiem. Jakie błędy wówczas popełniliście? Janusz Gol, pomocnik GKS-u: Rzeczywiście, sporo rozmawialiśmy o tym meczu. Przede wszystkim wypracowaliśmy sobie zbyt mało sytuacji podbramkowych. Jeśli nie stwarza się zagrożenia, to trudno zdobywać gole. Śląsk był natomiast bardzo mądrze zorganizowany w defensywie, konsekwentnie się bronił. Goście przeprowadzili jeden kontratak, który dał im bramkę. Próbowaliśmy doprowadzić do wyrównania, ale nie daliśmy rady. Ostatnio jesteście w słabej formie, bo wygraliście tylko jedno z pięciu spotkań. I w dodatku w bardzo szczęśliwych okolicznościach pokonaliście Widzew. - Akurat gdy próbujemy grać piłką, to nie przekłada się to na wyniki. Bo za styl punktów się przecież nie przyznaje. Z Widzewem rzeczywiście dopisało nam szczęście, ale w innych meczach mieliśmy też pecha. Myślę, że przede wszystkim musimy poprawić dochodzenie do dobrych okazji strzeleckich, a wówczas znów będziemy wygrywać. Jak wygląda atmosfera w szatni po tych naprawdę mizernych wynikach? - Atmosfera jest dobra. Mimo kilku niepowodzeń, nie załamujemy się. Warto pamiętać, że drużyna jest w przebudowie, a obecna sytuacja w tabeli jest naprawdę zadowalająca. W każdym meczu gramy o trzy punkty, ale ostatnio nam to nie szło najlepiej. Mamy nadzieję, że uda nam się zrehabilitować dziś w Lubinie. Ewentualna porażka z Zagłębiem sprawi, że czołówka wam odjedzie. - Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. Dlatego też dzięki zwycięstwom chcemy utrzymać się w górnej części tabeli i mieć niewielką stratę do podium. Na pewno nie możemy sobie pozwolić na kolejną porażkę. Tym bardzo udanym początkiem sezonu chyba zaszkodziliście sami sobie. Przed rozpoczęciem rozgrywek nikt w was nie wierzył, a serią kilku zwycięstw rozbudziliście apetyty kibiców. - Fakt, początek sezonu mieliśmy bardzo udany i sami podnieśliśmy sobie poprzeczkę. Skupialiśmy się nie tylko na wynikach, ale również na tym, aby grać ciekawie dla oka. Wielokrotnie nam to wychodziło, ale nie zawsze szło w parze ze zwycięstwami, co pokazują choćby mecze z Koroną czy Arką. Mieliśmy wówczas trochę pecha, ale szczęście wkrótce uśmiechnie się też i do nas. Najlepiej już dziś, w spotkaniu z Zagłębiem. Rozmawiał Piotr Tomasik