Dla piłkarzy jedną z największych nowości jest praca z... piłkami, zamiast ciężkiej harówki na siłowni. Szkoleniowiec potwierdza, że dla niektórych zawodników to duży szok. "Do tego stopnia weszło im w nawyk przerzucanie ciężarów, że w końcu kazałem zmienić zamek w drzwiach do sali gimnastycznej, do której każdy miał własny klucz" - mówi Janas. "Treningi zmieniłem na typowo futbolowe. Formę wypracowujemy teraz głównie bawiąc się piłkami, a nie dźwigając sztangi, co zawodnicy niestety mieli we krwi" - dodaje szkoleniowiec GKS Bełchatów. Zapewnia też, że jego gracze wreszcie trenują jak należy. "Właściwie do żadnego zawodnika nie mam zastrzeżeń, bo zebrała się tu fajna grupa. Garguła też się angażuje, aż miło popatrzeć. A że ktoś wysłał do klubu e-mail, że widział Łukasza w knajpie we Wrocławiu o 2 w nocy, w czasie rehabilitacji, to już problem... piszącego. Ja ufam moim piłkarzom" - zapewnia Paweł Janas. więcej w "Piłce Nożnej"