Na antenie "On the Ropes Boxing Radio" James Toney (72-6-3, 44 KO), który w czwartek w San Bernardino stanie do walki z Damonem Reedem (45-14, 32 KO), w barwnych słowach wypowiadał się na temat braci Kliczko oraz ich najbliższych rywali. Tym razem "oberwało" się także...Tomaszowi Adamkowi (43-1, 28 KO). - Tomasz Adamek? A czego on właściwie dokonał? - pytał prowokująco znany z ciętego języka Amerykanin. - Kiedy przed laty zdecydowałem się przejść do wagi ciężkiej, zrobiłem to po to, by walczyć z wszystkimi ringowymi potworami. A co on robi? Popatrzcie z kim walczy, co to w ogóle są za przeciwnicy? - naśmiewał się z "Górala" Amerykanin. - Adamek jest prowadzony najostrożniej, jak to tylko możliwe. To nie jest kariera w starym, dobrym stylu. To jakaś nowomodna bzdura. Z kim on ma w ogóle teraz walczyć? - dopytywał się dziennikarza. - Ach tak... jak nazywa się przeciwnik Polaka? Hmm... Kevin McBride! To jakiś żart? Nie! Podsuwają mu kolejnego beznadziejnego kolesia, którego na pewno znokautuje - kontynuował Toney. Najlepszy polski bokser wagi ciężkiej jest jednym z wielu obiektów drwin Toneya, który najlepszy okres swojej kariery ma już dawno za sobą. Amerykanin wielokrotnie kpił także z mistrzów świata trzech z czterech najważniejszych federacji - braci Kliczko. - Kliczko próbują wmawiać ludziom, że zależy im na walkach z Davidem Haye'm. Powiem wam coś: To totalne bzdury! Gdyby rzeczywiście miało dojść do walk Ukraińców z Anglikiem, to już dawno by się one odbyły. Bracia Kliczko nie są dla mnie żadnymi wielkimi mistrzami. To wielcy faceci, którzy wykorzystują tylko swój wzrost. Nie mogę patrzeć na boks w ich wykonaniu - zakończył Toney.