W spotkaniu z Lechią Gdańsk jednym z wiodących piłkarzy Lecha był Jakub Wilk, który u nowego trenera "Kolejorza" Jose Marii Bakero wraca do łask. U poprzedniego, Jacka Zielińskiego, Wilk często nie łapał się nawet do meczowej osiemnastki. Teraz został jednak obdarzony zaufaniem przez Hiszpana i już starał się odwdzięczyć golem (z Polonią) i asystą (z Lechią). INTERIA.PL: Trener Ryszard Kuźma powiedział, że odżyłeś po przyjściu Jose Bakero, dostałeś wiatru w żagle. Nowy trener oznacza większe szanse na grę? Jakub Wilk: - Tak chyba jest. Wcześniej też mogłem grać na lewej stronie, ale trener Zieliński ciągle szukał kogoś innego na to miejsce. Nie brał mnie jakoś pod uwagę, ale nie mam do niego żalu. Było, minęło. Nigdy się nie obrażałem, robiłem swoje na treningach i teraz są chyba efekty. Powtarzam więc: jak będę w rytmie meczowym, to będę grał jeszcze lepiej. W meczu z Lechią, podobnie jak we wcześniejszym starciu z Polonią Warszawa lepiej zagraliście w drugiej połowie. Skąd się to bierze? - W pierwszej połowie też mieliśmy sytuacje, ale graliśmy zbyt nerwowo. Po przerwie byliśmy już skuteczniejsi. Szybko strzeliliśmy bramkę i dzięki temu mogliśmy uspokoić grę, pograć piłką. Szkoda tylko, że nie udało nam się strzelić więcej bramek, bo okazje były. Najważniejsze są jednak trzy punkty. Wracasz do formy sprzed roku, z początku poprzedniego sezonu, gdy miałeś pewne miejsce w składzie, a nawet łapałeś się do kadry Leo Beenhakkera? - Nie grałem ostatnio zbyt długo, nie dostawałem szans, czekałem jednak, bo bardzo chciałem wreszcie zagrać. Myślę, że trochę mi jeszcze brakuje do tamtej formy, bo jednak nie jestem jeszcze w rytmie meczowym. Mam nadzieję, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej. Dlaczego nie grałeś? - Nie wiem. Słyszałem, że ponoć z Krzyśkiem Kotorowskim psujemy atmosferę w drużynie, a niczego takiego nie było. Nie jesteśmy z Krzysiem takimi ludźmi, którzy od razu "burzą się", gdy nie grają. Czegoś takiego nigdy nie było i nie będzie. A byłeś wtedy w dobrej formie? - Dobrze się czułem. Pokazałem to w meczu z Cracovią, wszedłem na boisko z ławki, strzeliłem bramkę, pokazałem się z dobrej strony. Myślę, że należały mi się kolejne szanse. No ale trudno, takie jest życie. Teraz wreszcie dostaję szanse, mam nadzieję, że się wywiązuję ze swojej roli. Jestem zadowolony. U trenera Bakero zacząłeś na prawej stronie pomocy, np. w meczu z Ruchem w Chorzowie. - Nie przejmuję się tym. W Lechu grałem już chyba na wszystkich pozycjach, a jako prawy pomocnik wszedłem z Manchesterem City i chyba nie było źle. Im będę więcej grał, tym moja forma będzie lepsza. Z Polonią Warszawa strzeliłeś gola, dziś miałeś asystę. Jako lewy pomocnik czujesz się chyba lepiej? - Nie oszukujmy się, lepiej czuję się na tej właśnie pozycji. Już jakiś czas temu graliśmy tak w Lechu ze Sławkiem Peszką - on na prawej, a ja na lewej stronie. Dobrze się rozumiemy, raz ja mu dogram piłkę, innym razem on mi. Widziałem, że jest na czystej pozycji, aż głupio byłoby mu nie podać. Zrobił, co do niego należało. Po tym golu z Lechią Sławek powiedział mi nawet, że on też mi jeszcze poda piłkę, żebym miał taką sytuację bramkową. Sytuacja w tabeli jest taka, że do trzeciego miejsca tracicie tylko 6 pkt. - Myślę, że wracamy do gry. Teraz trzeba wygrać z Polonią Bytom. Rozmawiał i notował Andrzej Grupa