"Bogoria nie pozwoli sobie po raz drugi wydrzeć złotego medalu. Oczywiście, w sporcie niespodzianki się zdarzają i tak było w poprzednim sezonie" - powiedział Kosowski, który w polskiej ekstraklasie występował w Baildonie Katowice, Odrze Roben Księginice i Olimpii-Unii Grudziądz. Właśnie ten ostatni zespół, jako beniaminek, triumfował w drużynowych mistrzostwach kraju 2010/2011. Prowadzona przez trenera Tomasza Redzimskiego Bogoria wygrała 11 z 12 meczów w obecnym sezonie. We wtorek zagra z przedostatnią w tabeli Poltarex Pogonią Lębork. Wicelider ZKS Drzonków, w składzie z Lucjanem Błaszczykiem, podejmie w 13. kolejce Condhotels Morliny Ostróda. "Co jakiś czas otrzymuję propozycję z któregoś z klubów superligi. Polskie rozgrywki się rozwinęły, mecze są transmitowane w telewizji, nie brakuje sponsorów, ale jeszcze brakuje spektakularnego wyniku osiągniętego przez nas, zawodników, na arenie międzynarodowej. Jeśli chodzi o mnie, przyzwyczaiłem się do życia w Niemczech. Mam bardzo dobry kontrakt, ale co najważniejsze tutaj za poświęcenie się człowiek jest bardzo szanowany" - dodał pingpongista, który od dziesięciu lat mieszka za zachodnią granicą. Kolejno występował w 1. i 2. lidze w Post SV Hagen, TTC Indeland Juelich, SV Pluederhausen i obecnie w TTC matec Frickenhausen. W poprzednim tygodniu Kosowski uczestniczył w turnieju World Tour w Katarze. W pierwszej rundzie przegrał 0:4 z jednym z asów chińskiej reprezentacji, dwukrotnym wicemistrzem olimpijskim, mistrzem i wicemistrzem świata Wang Hao. "Niestety, zagrałem kiepsko i pozostaje mi przeprosić wszystkich, którzy widzieli spotkanie w internecie. Słaba gra wynikała chyba ze strachu przez utytułowanym rywalem, rzadko mam okazję rywalizować z najlepszymi Chińczykami. Jakość, siła i perfekcja ich zagrań sprawia, że górują nad wszystkimi. Oczywiście, zdarzają im się błędy czy słabsze dni, ale ja nie wywierałem wystarczającej presji na Wang Hao" - przyznał reprezentant Polski. W przeszłości Kosowski walczył również bez powodzenia z innymi Chińczykami. "Wang Liqin pokonał mnie w zawodach Pro Tour w Chinach 4:0, podobnie jak Hao Shuai w mistrzostwach świata w Zagrzebiu. Spisałem się wtedy lepiej, nawet patrząc na suche wyniki setów. Ale też zgadzam się, że nie są to imponujące rezultaty. Przy stole widać pewność siebie Chińczyków, ich opanowanie, koncentrację. Jakieś gesty czy grymasy twarzy pojawiają się tylko wtedy, gdy grają przeciwko sobie" - dodał Kosowski, który w Bundeslidze wygrywał m.in. z wicemistrzem Europy Patrickiem Baumem, a w ubiegłym roku zwyciężył innego Niemca, Dmitrija Ovtcharova, triumfatora niedawnego TOP 12.