Nie da się ukryć, że prezes klubu Janusz Filipiak zrobił kibicom ogromną niespodziankę, zmieniając trenera drużyny zaledwie dzień przed meczem z ŁKS w Pucharze Polski. Co prawda po sobotnim meczu Ekstraklasy z Odrą Wodzisław zapowiadał, że zmiana szkoleniowca "będzie", to nikt nie spodziewał się, że nastąpi ona tak szybko. Wydarzenia potoczyły się jednak błyszkawicznie. I tak za kilka godzin Artur Płatek przejdzie swój pierwszy poważny test. Będzie musiał poprowadzić do ćwierćfinału Pucharu Polski drużynę, którą zna niespełna dobę! Zapytany po pierwszym treningu o przewidywany skład na ten pojedynek odparł żartem: - Może panowie mi napiszecie go na kartce? Nieco poważniejszy był, gdy mówił o znanych mu piłkarzach "Pasów". - Łukasz Tupalski, Marek Wasiluk, Przemysław Kulig. Ich znam jeszcze z pracy w Jagiellonii Białystok - przypominał Płatek. Do tych trzech nazwisk musi jednak dobrać ośmiu innych piłkarzy i liczyć, że we wtorkowy wieczór po prostu będzie miał farta przy typowaniu reszty słabiej znanych mu graczy. Na pomoc asystenta nie może liczyć, bo jeszcze go nie ma. W sztabie szkoleniowym pozostał jedynie szkoleniowiec bramkarzy, Rafał Skórski, oraz fizjoterapeuta Piotr Socha. Fachowiec odporny na wszelkie zmiany trenerów, od wielu lat trwający na swoim stanowisku. W takiej sytuacji może się zatem zdarzyć tak, że przy wyborze składu podpowiadać będą sami piłkarze, oczywiście za zgodą trenera. Podobnie było wtedy, gdy Cracovię przychodził ratować poprzednik Majewskiego, Stefan Białas. Po jednym z pierwszych treningów osobiście porozmawiał z każdym z piłkarzy pytając na jakiej boiskowej pozycji czują się najlepiej. Niezależnie jednak od sposobów ustalania składu ważne jest, żeby obie strony od początku skoncentrowały się na wspólnym celu, czyli natychmiastowym wygrywaniu meczów. Sam Płatek zapewnia, że piłkarzom już ufa. Z drugiej strony jeszcze nie ma takich zapewnień ale wystarczyło spojrzeć na reakcje piłkarzy "Pasów" zmierzających na pierwszy trening pod wodzą nowego trenera. "Ten dzień musiał nadejść" - nucił pod nosem jeden z graczy z uśmiechem taszcząc torbę ze sprzętem. "Może teraz zagramy ofensywnie? W piłce przecież nie chodzi o to, żeby się pozabijać, tylko żeby strzelać gole" - mówił z kolei inny, mający problemy z wywalczeniem miejsca w drużynie. Nowe nadzieje wstąpiły również w graczy występujących w Młodej Ekstraklasie. Na stadion przybyła bowiem cała ekipa młodej Cracovii, która wracając z wygranego meczu z Odrą wstąpiła na stadion przy ulicy Kałuży. "Nareszcie! Może teraz pogram trochę w lidze" - cieszył się któryś z podopiecznych Marcina Gędłka. Gołym okiem widać, że piłkarze "Pasów" powoli odzyskują to, czego im najbardziej brakowało. Czyli wiarę i nadzieję. Może Tomasz Moskała nie będzie się już więcej bał spoglądać w tabelę, a Paweł Nowak nie będzie musiał się zastanawiać, dlaczego znów "Pasom" idzie jak po grudzie. Nadzieję odzyskali już teraz kibice Cracovii, których ostatnio na stadionie przy ulicy Kałuży przychodziło coraz mniej. Frekwencja spadła drastycznie, grubo poniżej 3 tysięcy. Dochodziło nawet do takich sytuacji, że zamiast iść na mecz w domach zostawali najwytrwalsi sympatycy "Pasów". Nawet ci najwierniejsi. "Już wolałem jeździć do Niedźwiedzia, czy do Krzeszowic" - wspominał z rozrzewnieniem III - ligowe czasy Adam. Kibic z ponad 40-letnim stażem. Ostatnio odstawił karnet na półkę. Nie oglądał nawet meczów w telewizji. We wtorek planuje powrócić na stadion przy Kałuży. Podobnie jak wielu innych. "Od paru dobrych spotkań nie widziałem Cracovii ani u siebie, ani na wyjeździe ani w TV. Ale czas wrócić na Pasy! W końcu będziemy grać w piłkę i w końcu będą grali zawodnicy którzy potrafią grać! Wszyscy na mecz! Bijcie do znajomych z nowiną" - napisał na największym klubowym forum użytkownik "Santo". "Zobaczyć ławkę bez Stefana - Bezcenne" - wtórował mu "Młodziak". On i jemu podobni we wtorkowy wieczór przez 90 minut będą bacznie obserwować poczynania drużyny pod wodzą "nowej miotły". W meczu z ŁKS dla Artura Płatka będzie obowiązywać jeszcze taryfa ulgowa, ale w kolejnym ligowym spotkaniu z Jagiellonią fani oczekiwać będą zapowiadanej efektownej i efektywnej gry. A przede wszystkim punktów.