Adriano Galliani musiał w duchu pękać ze śmiechu, kiedy przypatrywał się brazylijskiej wojnie o Ronaldinho. Wiceprezes Milanu zbyt długo pracuje jednak w futbolu, by nie rozumieć, dlaczego zgrany do cna dawny as, tak mocno zawrócił w głowie Flamengo, Palmeiras i Gremio. Trzy brazylijskie kluby podpuszczane przez brata i agenta Ronaldinho Roberto de Assisa nie tylko dały zarobić mediolańczykom 3 mln euro, ale także wywindowały pensję piłkarza na jeszcze wyższy poziom niż miał na San Siro. Wspierane przez firmę "Traffic" Falmengo wygrało tę osobliwą batalię - gwiazdor będzie zarabiał milion dolarów miesięcznie! Skąd wziąć na to pieniądze w kraju Ameryki Łacińskiej? Połowę płaci klub, połowę związana z nim największa na kontynencie firma od marketingu sportowego. Ogłaszając zwycięstwo w wyścigu po Ronaldinho pani prezes Flamengo Patricia Amorim wyraziła oczekiwanie, że odtąd stadion zawsze będzie pełny, a kibice okażą się lojalni kupując koszulki "Ronniego" wyłącznie w autoryzowanych sklepach. Klub z Rio de Janeiro ma 33 mln fanów w Brazylii, gdy ogłosił, że wygrał bój o gracza Milanu, jego oficjalna strona w Internecie natychmiast się zawiesiła. Ronaldinho przybył do Rio helikopterem wprost z urlopu. Operacja "powrót" zaczęła się już dawno. Brat piłkarza i jego agent Roberto de Assis wie, że zbliżający się mundial w Brazylii stwarza wyjątkową koniunkturę na rynku kraju rozwijającego się bardzo dynamicznie (PKB w 2010 roku wyniósł 7,6 proc). Każdy chciałby to wykorzystać. Wielkim sukcesem okazał się przecież transfer Ronaldo Nazario de Limy do Corinthians. Zmagający się z notoryczną nadwagą schorowany gwiazdor, którego nikt w Europie już nie chciał, został z marszu najlepszym graczem rozgrywek w ojczyźnie. Tym samym pani prezes Patricia Amorim poniosła wtedy wielką klęskę. Podczas rekonwalescencji Ronaldo trenował z Flamengo, jednak 9 grudnia 2008 podpisał umowę z lokalnym rywalem, który był w stanie zapłacić mu więcej. Teraz pani Amorim nie pozwoliła się przechytrzyć. Pierwszy telefon Roberto de Assis wykonał jednak nie do niej, ale do prezesów Gremio z historyjką, że brat bardzo chciałby zakończyć karierę w zespole, który go wychował zmazując plamę po ucieczce do Paris Saint Germain w 2001 roku. Odzew był oczekiwany. Klub z Porto Alegre uznał to za spełnienie także swoich marzeń. "Transfer Ronaldinho, to najlepszy świąteczny prezent, jaki mogliśmy dać naszym fanom" - ogłosił już nawet prezes Paulo Odone. Nie przypuszczał, że zostanie tylko wykorzystany przez Assisa.