Do momentu utraty bramki nasza gra jeszcze jakoś wyglądała. Później było coraz gorzej. Najgorsze jednak, że praktycznie nie stwarzaliśmy sytuacji podbramkowych - mówił po meczu Euzebiusz Smolarek, jedyny polski zawodnik, którego chwalono po spotkaniu z Ekwadorem. Graliśmy słabo i wszyscy o tym wiedzą - przyznał zaraz po meczu Jacek Krzynówek. Ale musimy otrząsnąć się z tej porażki i skoncentrować się przed meczem z Niemcami, bo - jak zaznacza - awans jest jeszcze możliwy, ale nasza gra musi w dalszej części turnieju wyglądać zdecydowanie lepiej. Możliwości awansu nie przekreśla także trener Paweł Janas. Na razie musimy się pozbierać po tej przegranej. Przed nami jeszcze dwa mecze w grupie i trzeba dać z siebie wszystko, jeżeli myślimy jeszcze o awansie. Nie zawiedli za to kibice. Patrząc na trybuny stadionu w Gelsenkirchen nie można było mieć wątpliwości, która z drużyn mogła liczyć na głośniejszy doping. "Arena" została zdominowana przez barwy biało-czerwone. Piłkarze przyznają, że zawiedli nadzieje nie tylko kilkunastu tysięcy fanów na trybunach, ale wielu milionów oglądających transmisję meczu. Aż wstyd spojrzeć kibicom - mówił obrońca Michał Żewłakow. Zgotowali nam cudowne przyjęcie; przez cały mecz byli z nami. (...) Trzeba wyszarpać te 3 punkty z gardła. Jesteśmy po to, aby sobie pomagać a nie na siebie obrażać. O wspaniałej postawie kibiców mówił także Jacek Krzyżówek. Chciałbym podziękować kibicom, że mimo naszej słabej postawy cały czas byli z nami i nas wspierali. Ale te słowa z pewnością nie osłodzą goryczy porażki z Ekwadorem, porażki, która przypomina przegraną z Koreą 4 lata temu. Potem było jeszcze gorzej i Polacy szybko wrócili do domu. Czy teraz zanosi się na to samo? W polskich kibicach coraz mniej wiary, że nasza drużyna wyjdzie z grupy. Ale są i tacy, którzy mają nadzieję, że "biało-czerwoni" się odrodzą w meczu z Niemcami i zagrają prawdziwą piłkę. A spotkanie z Niemcami 14 czerwca w Dortmundzie. Nie pozostaje nam nic innego tylko trzymać kciuki!