Co się stało z mistrzem Europy? Gdzie jest drużyna, która dwa lata temu, podczas turnieju w Austrii i Szwajcarii, czarowała i zwyciężała? Od czasów Holandii z Rijkaardem, Gullitem i van Bastenem, czyli już od 22 lat Stary Kontynent nie był tak powszechnie dumny ze swojego mistrza. Tak jak "Pomarańczowi" utopili w kłótniach swoje szanse podczas mistrzostw świata we Włoszech, tak Hiszpanie szamoczą się na mundialu w RPA. W zespole del Bosque nie ma podziałów i konfliktów, ale gołym okiem widać, że coś w nim nie gra. Jeśli internetową ankietę dziennika "Marca" można uznać za wiarygodną, aż 77 procent hiszpańskich fanów mówi "nie" stylowi, który drużyna pokazała w meczach ze Szwajcarią i Hondurasem. A przecież gdy po Euro 2008 były trener Realu Madryt przejmował reprezentację po Luisie Aragonesie, obiecywał, że jego jedynym pragnieniem jest utrzymanie tego, co ma. Zawodnik nie byle jaki Upływ czasu mógł zaszkodzić Hiszpanom tylko o tyle, że z kadry zniknął defensywny pomocnik Marcos Senna. Wszystko poza tym pozostało nietknięte. Na pozór. Aragones, pracujący dziś jako komentator w jednej ze stacji telewizyjnych, zwraca uwagę, że choć Senna grał w mistrzostwach Europy za dwóch, to jednak błędem jest zastępowanie go aż dwoma ludźmi. Za plecami prowadzącego grę Xaviego, Del Bosque ustawia Sergio Busquetsa i Xabiego Alonso. Selekcjoner Hiszpanów ma w podstawowej jedenastce dwóch nowych piłkarzy. Obu z Barcelony. O ile kandydatura Gerarda Pique na środku obrony dyskusji nie podlega, o tyle selekcjoner po każdym meczu musi brać w obronę Busquetsa. "Gdybym był piłkarzem, chciałbym być taki, jako on" - powiedział nawet del Bosque. Sam nie był przecież zawodnikiem byle jakim. Jako obrońca Realu zdobył pięć razy mistrzostwo kraju, grał w finale Pucharu Europy (1981), a grając w reprezentacji wystąpił w finałach mistrzostw Europy w 1980 roku. Busquets to jednak - według niego - talent wyjątkowy. Harówka pomocnika Barcelony daje nie tylko komfort piłkarzom ofensywnym, ale zapewnia drużynie równowagę między atakiem i obroną. Trzymają kciuki za del Bosque Drużyna Aragonesa grała bez skrzydłowych: na bokach pomocy występowali Andres Iniesta i David Silva - stworzeni do rozgrywania w trójkątach. Del Bosque powtórzył to ze Szwajcarami, ale sensacyjna porażka 0:1 zmusiła go do poszukiwań. Kontuzja Iniesty pomogła selekcjonerowi w podjęciu decyzji, by zafundować drużynie klasyczne skrzydła. Z Hondurasem wystąpili na nich Jesus Navas i David Villa - mistrzowie Europy zwyciężyli 2-0, a jednak ich gra wyglądała inaczej niż zwykle. Del Bosque ostro skrytykowano za niewierność ideom poprzednika. Naczelnym krytykiem był sam Aragones. Sytuacja w hiszpańskich mediach jest niezręczna. Aragones nie jest lubiany, po swoim wielkim sukcesie nie chciał zostać z drużyną narodową, skuszony wielomilionowym kontraktem przez Fenerbahce. W Turcji szybko stracił pracę, by dziś z ekranu telewizora nie szczędzić ostrych słów swojemu następcy. Wszyscy trzymają kciuki, by del Bosque się obronił, a jeszcze bardziej za to, by obroniła się drużyna. Zdecyduje o tym mecz z Chilijczykami, którzy pokonali Szwajcarię - dokonując tego, wobec czego Hiszpania okazała się bezradna. Hiszpanie boją się i wierzą Del Bosque przyznaje otwarcie, że zespół bardziej podobał mu się w meczu przegranym (Szwajcaria) niż wygranym (Honduras). Próbujące bronić selekcjonera media podają statystyki po dwóch kolejkach spotkań w RPA. "La Roja" była liderem mistrzostw aż w 11 kategoriach, opisujących grę ofensywną 32 finalistów. Ze Szwajcarią i Hondurasem wywalczyła 24 rzuty rożne, wykonała 139 zagrań w pole karne, oddała 49 strzałów i miała najwięcej celnych podań (1114). Jej piłkarze zanotowali też rekordową liczbę udanych dryblingów (32). Pod tym względem nie dorównywała im ani Argentyna, ani Brazylia. Dodając do tego 70 procent czasu spędzonego przy piłce, można wyciągnąć oczywisty wniosek, co jest przyczyną hiszpańskich kłopotów. Z tego wszystkiego urodziły się zaledwie dwa gole Davida Villi strzelone 38. zespołowi w rankingu FIFA. "Taka nieskuteczność nie może się powtórzyć w meczu z Chile, bo zapłacimy za to bardzo drogo" - mówi del Bosque. Ta uwaga tyczy się nie tylko szukającego formy po kontuzji Fernando Torresa. Mecz z Hondurasem oglądało w telewizji hiszpańskiej 13 mln ludzi. Dziś będzie ich jeszcze więcej. Nikt już nie ośmiela się kalkulować, by w 1/8 finału "La Roja" nie wpadła na pięciokrotnych mistrzów z Brazylii. Liczy się tylko lider grupy Chile. Hiszpanie się go boją, ale jednak wierzą, że ich drużyna potrafi przerwać niewiarygodną passę zespołów z Ameryki Południowej. Kontynentu, który odkryli, i który uczyli grać w piłkę. Porozmawiaj o artykule z Darkiem Wołowskim na jego blogu