"Nie mówię tak, nie mówię nie" - powiedziała Jagna w "Przeglądzie Sportowym". "Nie będę ukrywać, że chodzi o pieniądze. Wydaje mi się, że większość osób robi to dla pieniędzy. Chociaż mną nie do końca to kierowało. Chciałam mieć ładne zdjęcia i je mam" - dodała. Marczułajtis miała być chorążym polskiej ekipy na ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Turynie. Ostatecznie zastąpiła ją Paulina Ligocka. "Wszyscy myśleli, że ze względu na zdjęcia w "CKM-ie". Trochę mi smutno, że ludzie tak myślą. Znaczna część naszego społeczeństwa jest pruderyjna, a ja w takiej sesji nie widzę nic złego" - powiedziała Jagna. "Ja na tych zdjęciach przecież nie rozebrałam się do końca! Takie same fotki zamieściłam kiedyś na swojej stronie internetowej - byłam na nich w samym bikini na plaży. I wtedy nikt nie robił z tego sensacji" - dodała. Snowboardzistka zaprzecza, że były jakiekolwiek naciski, aby pozbawić ją funkcji chorążego. "Czułam się fatalnie, miałam temperaturę 37,5 stopnia, a to dla mojego organizmu naprawdę sporo. W dniu otwarcia igrzysk był u mnie prezes PKOl Piotr Nurowski i do ostatniej chwili byłam gotowa jechać na stadion, by ponieść flagę. Tego dnia było jednak zimno, a ja zaczęłam brać antybiotyki i nie było sensu ryzykować" - stwierdziła Marczułajtis.