Gutów Mały nie dostarcza wielu atrakcji, dlatego też zawodnicy skupiają się głównie na treningach. - Dzień zaczynamy o 8:30, kiedy wszyscy spotykamy się na wspólnym śniadaniu. Po nim rozchodzimy się do swoich pokoi aby ponownie spotkać się o 10:15, na odprawie taktycznej. Tuż po niej rozpoczynamy trening. Ćwiczymy w dwóch grupach - jedna spotyka się ze szkoleniowcami na boisku, druga zaś w siłowni. To nie reguła, ale często tak właśnie ustalane są zajęcia. Zgodnie z obietnicą trenerów, treningi są zróżnicowane, dzięki czemu nie ma czasu na nudę. Po treningu spotykamy się na obiedzie, około godziny 13:15. Po nim mamy ponad dwie godziny wolnego, który dowolnie możemy zagospodarować. Nie ma za bardzo czego tutaj zwiedzać, dlatego też czas mija nam przeważnie na surfowaniu po internecie. O 16:00 kolejna zbiórka i znów część idzie na siłownię a część spotyka się na boisku. Trenujemy około dwóch godzin, po czym o 19:15 spotykamy się na wspólnej kolacji. Ostatnim punktem dnia jest godzina 20:30 i odprawa taktyczna. Po tym, każdy robi co uważa, jedni oglądają telewizję, inni nie odchodzą od komputerów a jeszcze inni godzinami rozmawiają z rodzinami. Tak wygląda nasz dzień w Gutowie Małym - podsumowuje Tadas Kijanskas. Jeszcze niedawno gazety informowały o pladze przeziębień Jagiellończyków. Na szczęście wszystko się już unormowało. - Przygotowujemy się bez problemów. Zawodnikom nie dokuczają żadne urazy, po przeziębieniach też już praktycznie nie ma śladu - mówi Marcin Piechowski, masażysta Jagiellonii. Zgrupowanie w Gutowie zakończy się 28 stycznia dwoma sparingami - z Sokołem Aleksandrów Łódzki oraz Startem Otwock. Następnie zawodnicy lidera ekstraklasy wrócą do Białegostoku, a już w poniedziałek, 31 stycznia, wylecą do Turcji. Do Antalyii wybiera się 27 zawodników, w tym przebywający ostatnio na testach w Wigrach Suwałki Mariusz Gogol. Nie poleci za to El Mehdi Sidqy, który nie jest jeszcze w pełni przygotowany, dochodzi do siebie po ciężkiej kontuzji. Opuścił on dzisiaj zgrupowanie w Gutowie Małym a w jego miejsce pojawił się Łukasz Bogusławski. - "Mido" nie nadaje się jeszcze do treningów z takim obciążeniem jakie mamy na obozie. Od operacji minęło dopiero 4,5 miesiąca, natomiast po takiej kontuzji zawodnicy zwykle pauzują około 6 miesięcy. "Mido" zostanie zatem w Białymstoku na rehabilitacji - mówi Piechowski. Marokańczyk ze wszystkich sił stara się, aby jego powrót na boisko miał miejsce jak najszybciej. - Odczuwam jeszcze delikatny ból, ale przechodzę rehabilitację, dzięki której czuje się coraz lepiej. Mam nadzieję, że do meczu ze Śląskiem Wrocław będę już przygotowany do gry. Mój rozbrat z piłką trwał zdecydowanie za długo i już nie mogę się doczekać wyjścia na murawę - przyznaje El Mehdi.