INTERIA.PL: Jabulani, ważysz tylko 440 g, w obwodzie masz 69 centymetrów, jesteś nieobliczalna i wielu bramkarzom uprzykrzasz życie. Twoja reputacja jest zrujnowana. Jak sobie z tym radzisz? Jabulani: - Moja reputacja zrujnowana? Charakter rzeczywiście mam cokolwiek fruwający. Być może czasami zmieniam zdanie i... skręcam niespodziewanie. Ale przecież rzeczą powszechnie znaną jest, że kula - z punktu widzenia aerodynamiki - jest katastrofą. Każda piłka, która mało obraca się w powietrzu, jest - że tak powiem - roztrzepana. Jednak nie jestem potworem! Jestem najbardziej okrągłą piłką wszystkich turniejów o mistrzostwo świata. Jestem perfekcyjna! - Nie przepuszczam wody, nie mam szwów, ponieważ łączona jestem termicznie i składam się z trzech sfer. W środku jest nowej generacji lateksowa dętka, wokół niej poliestrowo-bawełniany oplot, na zewnątrz osiem modelowanych trójwymiarowo łat, na których są aerodynamiczne rowki - tak zwany profil grip'n'groove. Te łaty składają się z tworzyw sztucznych - octanu etylowinylu i termoplastycznego poliuretanu. - Jeśli chodzi o mistrzostwa świata, jestem najszybszą piłką wszech czasów. We Francji w 1998 roku, gdy królowała Tricolore, padło tylko 12 procent bramek po strzałach zza linii pola karnego. W 2002 roku Fevernova sprawiła, że prawie 15 procent goli strzelono po uderzeniach zza szesnastki. Teamgeist w 2006 roku jeszcze podniosła tę statystykę - aż 17,7 procenta goli mundialu w Niemczech padło po uderzeniach zza pola karnego! Zaraz, zaraz, to takie marketingowe gadanie. Tak łatwo się nie uwolnisz od oskarżeń. Włoski bramkarz Gianluigi Buffon określił cię, ni mnie ni więcej, tylko mianem "wstydu". Akurat Buffon musi wiedzieć, o czym mówi - uchodzi przecież za najlepszego bramkarza świata. - To takie stare gierki. Nie pamiętacie, co zarzucano mojej poprzedniczce Teamgeist cztery lata temu, w czasie mundialu w Niemczech? Została określona mianem "gówniana", a także "roztrzepana". Była "obiektem zadziwiających trajektorii lotu". Nie pamiętacie pomstowań Jensa Lehmanna? "My bramkarze jesteśmy ofiarami tej piłki" - wyznał. Po czym odbił kilka rzutów karnych z Argentyną w ćwierćfinale mundialu i nagle zapanował spokój. I jeszcze jedno: proszę sobie wyobrazić, że Teamgeist sprzedała się na świecie w 15 milionach egzemplarzy! Czy to nie mówi samo za siebie? Pięknie, ale to komercja w czystej postaci! Dalszym ciągiem tej komercji jest twoja następczyni, którą określono mianem Torfabrik, co znaczy "fabryka bramek". Będzie się nią grało od przyszłego sezonu na boiskach Bundesligi. - Macie coś przeciwko zarabianiu pieniędzy? Dziwi mnie tylko Leo Messi, który ma kontrakt z moim ojcem - Adidasem z Herzogenaurach. Palnął: "Ona jest trudna nie tylko dla bramkarzy, ale i dla nas strzelców. Nie bardzo mogę się do niej przyzwyczaić". Jakoś inaczej odbieram spotkania z nim przy okazji pierwszych mundialowych meczów... Co masz przeciwko Anglikom? - Proszę posłuchać: to jest wyjątkowo głupie gadanie. Co ja mogę poradzić na to, że pan Green po prostu się pomylił? Nawet nie zatrzepotałam przed nim, a on chciał się popisać brawurową interwencją. Skończyło się samobójem. Kolega Greena, Jamie Carragher, powiedział, że to nie fair, bo Niemcy już od dawna cię kopią, a inni dopiero od przyjazdu do Afryki. Co odpowiesz na ten zarzut? - Trzeba mnie odpowiednio potraktować, wtedy pięknie lecę! Anglicy muszą to umieć. I jeszcze jedno: to Brytyjczyk, Andy Harland testował mnie w tunelu aerodynamicznym, abym stała się optymalna. To tyle w temacie, że jestem niemiecka. Jak Niemcy się z tobą obchodzą? - Mają do mnie respekt. Uwielbiam piłkarzy, którzy się ze mną włóczą, pieszczą. Nie lubię "toporów". Taki Mesut Oezil... To jest przyjemność. Cristiano Ronaldo po prostu się boję. Z nim boli. Jak on staje przede mną przed rzutami wolnymi? Jak jakiś kowboj. To śmieszne. A jak już uderzy, to dostaję kręćka! A Polacy? - Taki Kuba Błaszczykowski lubi mnie mieć przy nodze, czuję to. Robert Lewandowski też potrafi się ze mną obchodzić. A Sławek Peszko umie o mnie powalczyć. Tylko Tomasz Kuszczak nie może na mnie patrzeć po naszym ostatnim spotkaniu w Murcji. Czy to ty rozstrzygniesz finały mistrzostw świata w RPA? - Proszę posłuchać: zaczyna mnie już to denerwować, że na siłę jestem krytykowana. Najpierw mnie kopią, a później jeszcze docinają na łamach gazet. Czy wszyscy oszaleli? Trzeba mnie brać taką, jaka jestem. A jestem tylko piłką - małą okrągłą piłką, która chce wlecieć w prostokąt bramki. Co sądzisz o Arturze Borucu, który miał piękne doświadczenia z piłkami: z Teamgeist w 2006 i z Europass w 2008 roku. - Gdyby się tylko trochę lepiej ze mną obchodził, to dla niego zrezygnowałabym z wpadania między słupki. Wolałabym jego ręce, którymi by mnie pieścił... Albo nawet piąstkował. Zniosłabym i to! Pomysł: "Frankfurter Allgemeine Zeitung", informacje także "Rzeczpospolita", "As" i "Kicker".