Były dotąd dwa takie przypadki - w latach 1988 i 1989 trzy czołowe miejsca w plebiscycie "Złotej Piłki" otrzymali gracze Milanu: Van Basten, Gullit, Rijkaard oraz Van Basten, Baresi, Rijkaard. W tym roku będzie trzeci raz, całe podium zajmą gracze jednego klubu (FC Barcelona). Oznacza to, że głosujący kapitanowie i trenerzy reprezentacji, a także dziennikarze "France Football" niemal kompletnie zignorowali wyniki Ligi Mistrzów. W szoku musi być nie tylko Jose Mourinho, który popierał Wesleya Sneijdera, ale także Alex Ferguson. Kilka miesięcy temu pytany o faworyta trener Manchesteru United wymienił Diego Milito - Argentyńczyk zdobył przecież oba gole dla Interu w finale z Bayernem Monachium. Tymczasem Argentyńczyk nie znalazł się nawet wśród 23 nominowanych. Gdy spojrzymy na ostatnich czterech zwycięzców plebiscytu, jasne jest, że w latach "niemundialowych" decydująca jest Liga Mistrzów, a w roku mistrzostw świata rozstrzygają ich wyniki. W 2006 roku wygrał Fabio Cannavaro, w 2007 Ricardo Kaka, w 2008 Cristiano Ronaldo i 2009 Leo Messi. Triumf Hiszpana w 2010 roku byłby więc oczywisty. Czy jednak Xavi Hernandez nie powinien wyprzedzić Andresa Iniesty? Sam zdobywca zwycięskiego gola w finale MŚ wyznaje, że dla niego sezon 2009-2010 był najgorszy w życiu. Zmagał się z czterema urazami, w Primera Division zdobył zaledwie jedną bramkę. Opuścił półfinały Champions League, na mundial cudem wyzdrowiał, by po ostatnim sparingu z Polakami leczyć się do ostatniej chwili. Nie zagrał też w pojedynku z Hondurasem - pierwszym wygranym przez Hiszpanię w RPA. "Sorry Xavi, ale to jednak gol Iniesty, uczynił nas wielkimi" - komentuje dziennikarz "Marki". Hiszpanie uwielbiają Iniestę, bez względu na to czy kibicują Realowi, Barcelonie, Espanyolowi, Athletic Bilbao, czy Villarrealowi. Jest dla nich wzorem geniuszu, pracowitości i skromności. Xavi to jednak piłkarz, bez którego nic się nie dzieje ani w reprezentacji Hiszpanii, ani w Barcelonie. Mózg i lider obu drużyn przebiegający największe odległości oraz bijący rekordy w liczbie podań celnych i kluczowych. Miał wielki wkład w oba Gran Derbi 2010 - w pierwszym zaliczył dwie asysty, w drugim gola na 1-0. Wydaje się, że w reprezentacji Hiszpanii nikt nie może się z nim równać, w Barcelonie jedynie Leo Messi. Trzecie miejsce dla Messiego w 2010 roku jest oczywiste i sensacyjne zarazem. Jeśli mierzyć go tytułami, Argentyńczyk osiągnął znacznie mniej niż wicemistrz świata i zdobywca potrójnej korony z Interem Wesley Sneijder. Oceniając jednak piłkarski kunszt Messi to jednak dziś najjaśniejsza gwiazda piłki. Jego porywająca gra i rekordy strzeleckie w Barcelonie pozwoliły głosującym przymknąć oko na porażki w półfinale Champions League i w ćwierćfinale mistrzostw świata. W styczniu na gali FIFA i "France Football" poznamy pierwszego laureata połączonych plebiscytów. Dziś ogłoszono trójkę najwyżej sklasyfikowanych bez podania miejsc na podium. Przeciek do "La Gazetta dello Sport" został poddany pierwszej weryfikacji i na razie to, co napisał włoski dziennik się potwierdziło. Prawdopodobnie więc informacja o zwycięstwie Iniesty też jest prawdziwa. Wyniki "Złotej Piłki 2010" są zdecydowanie bardziej dyskusyjne niż w ostatnich latach. Najbardziej pokrzywdzony może czuć się Sneijder, tak jak jego partner klubowy Diego Milito po ogłoszeniu 23 nominowanych. Część kibiców znów ma podstawy szydzić, że najważniejszy piłkarski plebiscyt zmienia się w konkurs popularności, zamiast być profesjonalną i chłodną oceną dokonań zawodników. Dyskutuj z Darkiem Wołowskim na jego blogu! Zobacz także: Xavi, Iniesta i Messi walczą o "Złotą Piłkę FIFA"