Sam piłkarz stwierdził, że na razie chce pomieszkać w ojczystym kraju, by odzyskać równowagę mentalną i "nabrać znowu radości z gry w piłkę." Szansę na ewentualny angaż Adriano wyczuli włodarze Flamengo Rio de Janeiro, którzy zadeklarowali chęć przyjęcia krnąbrnego piłkarza pod swoje skrzydła. - Nie sądzę, by był to najlepszy moment do omawiania takich spraw. Zarówno z szacunku dla Adriano, jak i dla naszego klubu - powiedział wiceprezydent klubu, Kleber Leite, który równocześnie zdradził, że wychowany w jego klubie zawodnik byłby w nim mile widziany: - Jedyne co mogę powiedzieć to to, że Flamengo pomoże mu jeśli tylko będzie tego potrzebował. Przed nim drzwi zawsze stoją otworem. Sam Adriano przyznał, że w macierzystej lidze mógłby grać tylko dla klubu z Estadio de Gavea. - Jeśli miałbym grać w Brazylii, to tylko dla Flamengo - przyznał "Imperator". - Inaczej babcia by mnie zabiła - wytłumaczył z uśmiechem 27-letni gracz.