Mokronowska podczas zakończonych w niedzielę mistrzostw Polski wystąpiła już w roli kibica. Podczas dekoracji medalistek w jej koronnej konkurencji - dwójek podwójnych wagi lekkiej, władze Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich, trenerzy, kibice i najbliżsi znajomi podziękowali zawodniczce za wiele lat spędzonych w łódce. "23 lata zajmowałam się wioślarstwem, to ponad połowa mojego życia" - powiedziała 37-letnia zawodniczka. Dodała, że decyzję o zakończeniu kariery podjęła dość spontanicznie, po ubiegłorocznych mistrzostwach świata. W Poznaniu Mokronowska wystartowała w czwórce podwójnej wagi lekkiej, ale jej osada zajęła ostatnie, piąte miejsce. "Na pewno więcej było tych momentów dobrych, przynajmniej te najbardziej się pamięta. Te złe gdzieś po drodze się zacierają. Może jakiś mały żal pozostał, że odeszłam nie w takim stylu, w jakim bym chciałam. Decyzja o zakończeniu kariery była bardziej spontaniczna niż przemyślana. Wiedziałam, że kiedyś to nastąpi, odkładałam te decyzje z roku na rok. Liczyłam, że może coś się zmieni, może będzie lepiej. W ubiegłym roku po mistrzostwach świata powiedziałam koniec. Nie było sensu rywalizować dalej o medale, które tak naprawdę już mnie nie satysfakcjonują. Bo medale mistrzostw Polski to nie był mój cel" - tłumaczyła. Tych medali z mistrzostw kraju była reprezentantka Polski nie jest w stanie zliczyć. "Samych tytułów mistrzowskich na jedynce było chyba z 18, choć nie jestem do końca pewna. A przecież startowałam jeszcze w dwójkach, czwórkach, a nawet w ósemce... Sporo tego było" - stwierdziła. Największym sukcesem w jej karierze był srebrny medal wywalczony w mistrzostwach świata w Lucernie w 2001 roku w dwójce podwójnej wagi lekkiej. Jak przyznała, wynik sprzed dziewięciu lat "rodził się bólach". "Same okoliczności zdobycia wicemistrzowskiego tytułu jakby zwiększają rangę tego sukcesu. Ja byłam świeżo po kontuzji, sama praktycznie podjęłam to wyzwanie i na dobrą sprawę nikt nie wierzył, że wrócę i osiągnę sukces" - wyjaśniła. Jak podkreśliła zawodniczka, swoje sukcesy zawdzięcza wielu osobom. "Każdy miał jakąś cegiełkę, począwszy od fizjologów zakończywszy na ludziach w związku. Ale największa +cegła+ to była moja ciężka praca. Zawsze starałam się robić to w stu procentach, choć nie zawsze było łatwo". Mokronowska swojej przyszłości nie wiąże ze sportem, choć jak sama przyznaje pojawiają się różne propozycje związane z wioślarstwem. Obecnie pracuje w branży zajmującej się nieruchomościami. "Dla mnie to pożegnanie ze sportem, przynajmniej na jakiś czas. Muszę od tego odpocząć i nie ciągnie mnie do łódki. Czerpię satysfakcję z tego co robię teraz. Sportem, tym profesjonalnym, nie można się zajmować połowicznie, tak "z doskoku". Tutaj trzeba się oddać w całości. To jest bardzo trudna dyscyplina, 10 miesięcy w roku podporządkowane jest treningom i startom. A rodzina niestety, jest na drugim planie" - wyznała. Żałuje, że młodzież sporadycznie garnie się do wioślarstwa. "To jest ciężka dyscyplina - po szkole nie idzie się do domu, nie spędza się czasu z mamą, z chłopakiem, ale trzeba te dwie, trzy godziny poświęcić na trening. To pochłania naprawdę dużo czasu. A dzisiaj młodzież ma atrakcyjniejsze pokusy - komputer, kino, przyjaciele. Albo ktoś złapie tego bakcyla i brnie do przodu, albo zbacza z tej drogi" - podsumowała. Ilona Mokronowska (ur. 11 czerwca 1972 r.) jest wychowanką Posnanii, w której spędziła całą karierę. Wicemistrzyni świata z Lucerny (2001) w dwójce podwójnej wagi lekkiej oraz dwukrotna wicemistrzyni Europy (2007 i 2008) w tej samej konkurencji. W 2008 roku podczas mistrzostw świata w konkurencjach nieolimpijskich zdobyła srebrny medal w czwórce podwójnej wagi lekkiej. Dwukrotna uczestniczka igrzysk olimpijskich - w Sydney (2000) była ósma, w Atenach (2004) - szósta. Wielokrotna mistrzyni Polski.