INTERIA.PL: Gdy strzeliliście gola na 1-1 wydawało się, że Wisła złapie wiatr w żagle i może być tylko lepiej w tym meczu. Ivica Iliev, piłkarz Wisły: - Ja też taką miałem nadzieję, ale Fulham potwierdziło, że jest bardzo silnym zespołem. Przypomniała mi się od razu historia mojej rozmowy z moim rodakiem Nemanją Vidiciem z Manchesteru United. Nemanja, zapytany o to, gdzie w Anglii gra mu się najgorzej, odpowiedział, że jednym z najgorętszych i najtrudniejszych do zdobycia terenów jest właśnie Craven Cottage. Z powodu trybun ulokowanych bardzo blisko murawy? - Może również dlatego, ale przede wszystkim przez to, że Fulham ma świetny, groźny - szczególnie u siebie - zespół. Zresztą wiedzieliśmy o tym już przed meczem. W pewnym momencie tego meczu można było pomyśleć, że ich pokonamy, zrobimy dobry wynik, ale oni mają niesamowicie wartościową ekipę, która potrafiła wypracować przewagę w kilku sytuacjach i zamienić je na bramki. Ale wbrew wynikowi, nie sądzę, aby nas od Anglików dzieliła przepaść. Gdy siedziałem na ławce rezerwowej i zobaczyłem przebieg gry, powiedziałem sobie - nie wyglądamy źle, gdy porównasz każdego spośród naszych zawodników do rywala grającego na tej samej pozycji. Jako zespół wypadliśmy jednak słabiej. Co się stało, że zacząłeś mecz na ławce rezerwowych? Czy to było uzależnione od kłopotów wizowych, jakie miałeś na lotnisku? - Tak, ale nie mogę mówić o szczegółach. To jest wewnętrzna sprawa klubu. Ale o co chodzi? W końcu wizę dostałeś, więc zostałeś odsunięty z pierwszej "jedenastki", bo nie brałeś udziału w treningu przedmeczowym? - Proszę nie naciskać, nie mogę na ten temat rozmawiać. Kiedy trener Maaskant poinformował cię, że wylatujesz z "jedenastki"? - Proszę pytać klub o to, a nie mnie. Nie mogę rozmawiać na ten temat. Czy wierzycie jeszcze w awans do fazy pucharowej Ligi Europejskiej? - Będzie bardzo trudno go osiągnąć. Musimy być realistami. Fulham potrzebuje jeszcze jednego zwycięstwa, a przecież w ostatnim meczu podejmuje Odense, a jednocześnie my musielibyśmy wygrać obydwa mecze, jakie nam zostały. Co jest nie tak w grze Wisły, że traci tak dużo goli? W trzech spotkaniach Ligi Europejskiej straciliście aż 11 bramek. - Być może jedną z przyczyn jest to, że chcemy za bardzo atakować, gramy zbyt otwarcie, nie chcemy tylko murować własnej bramki, a jeśli już stracimy gola, to za wszelką cenę próbujemy odrobić straty i to się na nas odbija. Jedynym pozytywem wyprawy do Londynu byli chyba wasi fani, którzy dopingiem zdominowali Craven Cottage. - Naprawdę, to było wspaniałe i nie spodziewałem się tego. Grając w Partizanie nigdy nie miałem takiego wsparcia w meczu wyjazdowym. W niedzielę derby z Cracovią, pozbieracie się na nie? - Nie wiem, jak to widać było z miejsc prasowych, ale ja widziałem w tym meczu Wisłę chcącą grać i wygrać, tyle że rywal okazał się być silniejszy. Ale ta nasza postawa, to dobry prognostyk przed derbami. Rozmawiał w Londynie: Michał Białoński